Milcząc wypowiadamy więcej niż inni używając tysiąca słow. Umiem ciebie czytać. Tak jak ty jesteś doskonała w czytaniu mnie. Biorę do rąk moją filiżankę kawy… Przybliżam do ust i zaczynam pić drobnymi łyczkami. Patrzę przy tym na ciebie. Smakuje mi i ta kawa i patrzenie na ciebie. Bez ciebie ta kawa nie miałaby smaku. k.m.s jestes dla mnie wszystkim') Jesteś dla mnie wszystkim - Adam Chrola & Magda Niewińska "czy wiesz ile dal mnie znaczysz nikt niw wie jak to wytłumaczyć o tobie myślę w każdej chwil bez ciebie w życiu brak mi siły za tobą pójdę nawet w ogień w mych ramionach cię osłonię bo jesteś dla mnie" Ta jedna jedyna. Waszyngton, 1861. Jack Dilhorne, projektant i budowniczy okrętów, poważnie traktował sprawy zawodowe. Natomiast na gruncie towarzyskim prezentował się jako człowiek pogodny i dowcipny. Dlatego też po przyjeździe do Waszyngtonu otrzymał wiele zaproszeń od miejscowej socjety. Dzięki temu poznał Mariettę, córkę Świadomość tego, że mimo pewnych ubarwień czy dialogów wymyślonych przez autorkę, miłość ta wydarzyła się naprawdę. I coś jeszcze, coś w sposobie opowiedzenia tej historii, w postawach 20-latków, którzy dziś są już dla mnie niemal jak dzieciaki, a tu, ze względu na czasy, zachowujący się dojrzalej ode mnie. ONA i ONI. Jesteś dla mnie Damian Holecki. NAJPIEKNIEJSZA DZIEWCZYNO. Dla mnie jesteś doskonała Cliver. Tym jesteś dla mnie. "Czasem słów brakuje i wtedy gubię się, A tyle chcę powiedzieć, więc chciej wysłuchać mnie Nie tak łatwo jest zburzyć mur, Znaleźć ważne wśród błahych słów I opisać Ci to co czuję Chcę spróbować! Ta szalona dziewczyna, która kręci mnie Aj Aj Aj Aj Aj Tylko ona jedyna każdy chce ją mieć Aj Aj Aj Aj Aj Ta szalona dziewczyna, która kręci mnie Aj Aj Aj Aj Aj Tylko ona jedyna każdy chce ją mieć 2. To wielka miłość i tego nie zmienię Ty zawsze byłaś moim marzeniem wiem doskonale chcę być blisko Ciebie Dla ciebie czas Więc proszę tylko weź nie słuchaj ich Ty jesteś taka piękna, ja mała ciebie chcę Przecierać swoje oczy i na zawsze kochać cię Ty jesteś taka piękna, już proszę zostaw ich A zadbam o nasz spokój już do końca twoich dni Jesteś taka piękna, mała nie wstydź się Oddam ci serce jak na dłoni, z każdym nowym dniem g3i5pHO. polski arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński angielski Synonimy arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński ukraiński Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń wulgarnych. Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń potocznych. Oto ona... wielka dama z Indii Zachodnich. Here she is, great lady of the West Indies. Żadna wielka dama mnie nie zastąpi? Inge Keller, wielka dama Niemieckiego Teatru i Berliner Ensemble, czytała wiele lat temu po raz pierwszy publicznie teksty Stefana Zweiga. Many years have passed since Inge Keller, grande dame of the Deutsches Theater and the Berliner Ensemble, first read Stefan Zweig's words in public. Patronką festiwalu jest "wielka dama polskiej opery", rodowita Buszczanka, Krystyna Jamroz, natomiast inicjatorem wydarzenia był jeden z największych polskich znawców muzyki poważnej, Bogusław Kaczyński. Krystyna Jamroz, a native Busko resident, is the patron of the festival as she is the "Grande Dame of Polish Opera" and the initiator of the event was one of the best known Polish classical music connoisseurs, Bogusław Kaczynski. Ta "Wielka Dama", jak ją zwano, *urodziła się w roku 1760 *w starej, szkockiej rodzinie. The "Grand Lady", as she was known, was born in 1760 of an old Scottish family. W okolicach Trantridge mieszka wielka dama o nazwisku d'Urberville. Listen. There's a great lady by the name of d'Urberville... living out by Trantridge. I jak każda wielka dama ma swoje tajemnice. And like all great ladies, she still has her secret ways. Tak szacowna, jak tylko może być wielka dama. Oh, musisz wielka dama teraz. Biuro Peggy Haplin zostawiło sześć wiadomości, zanim wielka dama sama zadzwoniła. And Peggy Haplin office left six messages Before the great lady called herself. To wielka dama, dobrze urodzona. She's a highborn lady of quality. Matrona Las Golondrinas, nasza wielka dama. The chatelaine of Las Golondrinas, our local grand dame. Inge Keller, wielka dama Deutsches Theater oraz Berliner Ensemble, nowelę Tomasza Manna przeczytała po raz pierwszy publicznie wiele lat temu. Inge Keller, the grande dame of the Deutsches Theater and the Berliner Ensemble, read publicly from Thomas Mann's novella for the first time many years ago. Żadna wielka dama, żadna w złocie i klejnotach, tylko właśnie ty, Tess. No fine lady, nobody in jewels and gold, just you, Tess. AK: Maria Janion, wielka dama prekursorek feminizmu jest dla mnie wielkim wzorem, kocham jej książki o epoce burzy i naporu, szczególnie "Patriota-wampir". AK: Maria Janion, the great forerunner of feminist thinkers, is a good model; I love her books about her Sturm und Drang periods, especially "Patriota - Wampir". Czy nie wyglądam jak wielka dama? A teraz wielka dama we własnej osobie! Powitajcie na scenie pannę Elsę Mars! And now... for the grand lady herself - welcome to the stage Fraulein Elsa Mars! Odkad sie poznalysmy sypiesz tymi swoimi frazesami ze szkólki niedzielnej, sprawiajac, ze ludzie dookola mysla, ze jestes wielka dama. Ever since we met, you've been spouting those Sunday school phrases, making folks think you're this grand lady. Wiec nagle stalas sie wielka dama? Nie znaleziono wyników dla tego znaczenia. Wyniki: 30. Pasujących: 30. Czas odpowiedzi: 68 ms. Documents Rozwiązania dla firm Koniugacja Synonimy Korektor Informacje o nas i pomoc Wykaz słów: 1-300, 301-600, 601-900Wykaz zwrotów: 1-400, 401-800, 801-1200Wykaz wyrażeń: 1-400, 401-800, 801-1200 Jestem dzielna jak żołnierz na polu walki. Tak o sobie myślałam, kiedy spacerowałam nocą w szpitalu, obolała po cesarskim cięciu, z dzieckiem na ręku. Wszystko mnie bolało, byłam zmęczona i głodna. Umiem wyczarować w kuchni coś z niczego. Często wystarczą mi dwa kwadranse, by ze skromnych zapasów w spiżarni czy lodówce przygotować coś niezwykłego. Umiem więc nakarmić głodnych - tak konkretnie, realnie i… smacznie. To jedna z wielu typowo kobiecych umiejętności, jakie posiadam. Zorientowałam się ostatnio, że jestem z tego mniej dumna niż z tego, że kiedyś, jeden jedyny raz w życiu udało mi się... naprawić spłuczkę, czyli stawić czoła zadaniu, uważanemu według stereotypów za typowo męskie (choć umówmy się - nie mające w sobie nic nadzwyczajnego). Może dlatego, że fajnie się o tym opowiada? Z kolei te godziny, spędzane każdego dnia w kuchni, wydają mi się niewarte uwagi, mimo że mają przecież bardzo konkretny skutek. Podobnie jest czasem, gdy myślę o innych. Kiedy czytam o siostrze Mary Kenneth Keller, zakonnicy, matematyku, fizyku i informatyku w jednym, myślę: "Wow, ale zdolna!". Gdy czytam o Poświatowskiej, myślę z kolei : "No tak, wrażliwa. Artystka". Oczywiście, zachwyca. Ale nie zadziwia tak bardzo i nie zapada w pamięć. To trochę jak u Szymborskiej: Muzo, nie być bokserem to nie być wcale. Ryczącej publiczności poskąpiłaś nam. (...) Kobiety rade zemdleć w ten jesienny wieczór, zrobią to, ale tylko na bokserskim meczu. Dantejskie sceny tylko tam. I wniebobranie. Muzo. (Wieczór autorski) Nie wiem, na to powszechne, ale ja czasem łapię się na takim myśleniu i widzę je u innych. Kobieta łamiąca schematy i odnosząca sukcesy w dziedzinach zdominowanych przez mężczyzn budzi szacunek. Z kolei mężczyzna wchodzący w role, przypisywane stereotypowo kobietom, nie budzi już tak wielkiego zachwytu. Czasem nawet zamiast tego pojawia się zakłopotanie i podejrzliwość. Wiele osób nie będzie miało problemu z tym, że dziewczynka bawi się samochodzikami, ale już chłopiec z lalką i wózkiem będzie prowokował do komentarzy i dawania dobrych rad (wiem to z doświadczenia). Tymczasem mój siedmioletni syn, pytany o to, kim chce zostać w przyszłości, mówi, że chce być tatą. Nie tylko naukowcem i wynalazcą, ale kimś, kto wie, jak opiekować się dziećmi. Dla mnie, żony mężczyzny, który bardzo dobrze radzi sobie w roli taty, to bardzo cenne słowa. Wracając jednak do oceny wchodzenia w różne życiowe role - jak często to, co jest przejawem naszej kobiecości jest dla nas powodem do dumy? I dlaczego niewiele z nas chwali się tym, że codziennie robi fantastyczne śniadanie do szkoły dla swoich pociech? Albo że z uwagą wysłuchało płaczącego dziecka i skutecznie je pocieszyło? Że jest mistrzynią świata w przytulaniu na dobranoc albo śpiewaniu kołysanek? Nie wiem, jak jest z Wami, ale mnie dużo częściej ciągnie do tego, by udowadniać, że jestem dzielna jak żołnierz na polu walki, albo zaczynać walkę na argumenty, gdy ktoś mówi, że jeżdżę "jak baba". Tymczasem ja jeżdżę "jak baba" i wcale nie oznacza to, że nie umiem prowadzić samochodu. Mam prawo jazdy od 16 lat i uważam siebie za doświadczonego kierowcę. Jestem ostrożna, zwłaszcza gdy wiozę z sobą najcenniejszy na świecie ładunek w postaci moich dzieci. Jeżdżę "jak baba", ale to żaden powód do wstydu, co potwierdzają również dane Komendy Głównej Policji (polecam poszukać na przykład na stronie statystyk z roku 2015) . I wiem, że wchodzę teraz na bardzo grząski grunt, ale wcale nie chcę w tej chwili spierać się o to, kto jest lepszym kierowcą. Chcę tylko (już zawczasu) pozdrowić wszystkich niecierpliwych, którzy koniecznie próbują wyprzedzić mnie, nawet jeśli jadę autostradą z prędkością 130 km na godzinę i którzy opowiadają dowcipy o blondynkach za kółkiem. Jestem też dzielna jak żołnierz na polu walki, ale w zupełnie inny sposób, niż obrazują to filmy wojenne. Może to dziwne, ale właśnie o żołnierzach myślałam, spacerując nocą po sali w szpitalu położniczym, obolała po cesarskim cięciu, z dzieckiem na ręku. To była jedna z wielu nocy, w czasie których na sen poświęciłam dużo mniej czasu niż na czuwanie. Wszystko mnie bolało, byłam zmęczona i głodna. Ale byłam też szczęśliwa, patrząc na spokojny sen mojego syna. I byłam z siebie dumna. Nie potrzebowałam do tego złotego medalu w kategorii "Matka Roku", pochwał i fanfar. Po prostu to czułam - dumę i siłę płynącą z tego, że jestem dzielną kobietą stawiającą czoła drobnym przeciwnościom, w spokoju (albo przynajmniej względnie spokojnie) ogarniającą wiele rzeczy na raz. Pomyślałam wtedy, że to tak krańcowo różne od sytuacji na polu walki, gdzie na żołnierza czeka jedno konkretne zadanie: "Do ataku!". Na mamę małego dziecka czeka tych zadań dwadzieścia, często naraz albo jedno po drugim. Zwycięstwa są małe i zauważane przez niewielu. Porażki - często głośno komentowane. A jednak dajemy radę. Z siłą, odwagą i skutecznością. I to jest piękne… Piszę to wszystko, bo zastanawiam się, kiedy ostatnio zachwyciłaś się sobą, taką jaką jesteś. Niezależnie od tego, czy idziesz pod prąd i działasz wbrew stereotypom, czy też uważasz się za kogoś "bardzo zwyczajnego". Niezależnie od tego, czy jesteś inżynierem, poetką czy mamą na cały etat. Ile jest w Tobie oceniania tego, z czego powinnaś być dumna, a co jest "tylko takie zwyczajne?". A ile radości z tego, że potrafisz coś zrobić, że odnosisz małe sukcesy, że coś sprawia Ci radość? I czy zdarza Ci się w swoim pamiętniku albo tylko w myślach pisać: "Ech, nie być nadzwyczajną, to nie być wcale?"... Wpis ukazał się pierwotnie na blogu chrześcijańskiej mamy Majki Moller - aktywnej zawodowo mamy dwójki dzieci, dentystki i magister psychologii. Od lat zakochanej w swoim mężu, od zawsze i z wzajemnością - w życiu i górach. Współautorki książki "Ile lat ma Twoja dusza?" Literatura odrodzenia W literaturze okresu odrodzenia różne postacie dam ukazał w Dekameronie GIOVANNI BOCCACCIO. Bohaterką noweli Sokół była Monna Giovanna, uchodząca za najpiękniejszą kobietę we Florencji. Zakochał się w niej Federigo degli Alberighi i dla pozyskania jej względów wyprawiał turnieje, kupował drogie prezenty. „Aliści dama, równie uczciwa, jak piękna, nie dbała o niego, ani o to, co na jej cześć urządzał”. Zrozpaczony kawaler, straciwszy prawie cały majątek, przeniósł się na wieś. Po śmierci małżonka także Monna z małym synkiem zamieszkała w wiejskiej posiadłości, w sąsiedztwie zakochanego w niej Federiga. Nie ominęło jej kolejne nieszczęście – rozchorował się jej chłopczyk. Pewnego dnia dziecko poprosiło o sokoła, którego właścicielem był Federigo. Dama wahała się, czy wypada jej prosić o ptaka, ponieważ dotąd zakochany w niej mężczyzna „nigdy jednego łaskawego spojrzenia od niej nie otrzymał”. Przezwyciężyła jednak skrupuły i następnego dnia w towarzystwie innej damy udała się do jego domu. Uszczęśliwiony Federigo, by jak najlepiej ukochaną ugościć, zabił sokoła i sporządził z niego potrawkę. Po uczcie dama wyznała w końcu, w jakiej sprawie przybyła. Zapewniała o swej dozgonnej wdzięczności, jeżeli jej prośbę spełni. Zmartwiony młodzieniec wyznał prawdę. Synka nie dało się uratować. Kiedy po upływie żałoby jej bracia zaczęli nalegać, by ponownie wyszła za mąż, oznajmiła, że wyjdzie tylko za Federiga, poznała bowiem jego szlachetność, poza tym „wolę jednak męża bez majątku aniżeli majątek bez męża”. Literatura oświecenia W literaturze oświecenia portret damy przedstawił IGNACY KRASICKI w Żonie modnej. Wychowana w mieście panna Filis starała się naśladować styl życia wielkich pań. Rozczytana we francuskich romansach, starała się na ich wzór i podobieństwo ułożyć własne życie. Wychodząc za mąż za szlachcica – ziemianina zastrzegła sobie w intercyzie prawo do swobody i możliwości decydowania o sobie. Pana Piotra poślubiła chyba z wyrachowania, bo nawet w okresie narzeczeństwa „gardziła sercem domatora”. Dom na wsi urządziła natychmiast tak, jak sobie wyobrażała „gniazdko” damy – osobne pokoje „od spania, od strojów, / Od książek, od muzyki, od zabaw prywatnych”. W jej pokojach było „wszystko po francusku; globus na stoliku, / Buduar szklni się złotem, pełno porcelany, / Stoliki marmurowe, zwierciadlane ściany”. Ogród przekształciła w „cyprysów gaiki, / Mruczące po kamykach gdzieniegdzie strumyki”, wśród drzew nakazała umieścić altanki, łazienki i pawilony w stylu greckich świątyń. Urządzała też dla dobrze urodzonych sąsiadów bale, „maski, trąby, kotły, gromadna muzyka”. Filis była płytką i głupią, ślepo naśladującą cudzoziemskie wzory damulką, gardzącą na dodatek polską kulturą i obyczajami. Zobacz też : Ignacy Krasicki - utwory wybrane Karykaturalną postacią była starościna Gadulska z Powrotu posła JULIANA U. NIEMCEWICZA. Uważająca się za wielką damę druga żona starosty była kobietą egzaltowaną i „zawsze nieszczęśliwą”. Nie sypiała po nocach, była rozmarzona, oderwana od rzeczywistości. Z trudnością posługiwała się polszczyzną, uznając, że w dobrym tonie jest mówienie, a nawet myślenie po francusku. Podkomorzy wprawdzie uważał, że „jeśli Starościna / Nie rozumie po polsku, / Nie jej to jest wina, / Ale tych raczej, co jej dali wychowanie, / Co wytworności dzikie powziąwszy mniemanie (...) Chowają dzieci polskie francuskim zwyczajem”. Jego zdaniem starościna i inne kobiety do niej podobne nie sprawdzają się jako żony i matki, ponieważ „Wychowanie ich z zalet pozornych się składa, / Więcej powabów niźli obyczajów liczą”, gardzą własną ojczyzną, więc „Tak we wszystkim trzymając się obcego zwyczaju / Widzimy cudzoziemki w własnym naszym kraju”. Takie damy krzywdzą też własne córki, ponieważ „Dają im wychowanie wykwintne i modne, / Lecz z życiem, co wieść mają, bynajmniej niezgodne”. Starościna ponadto nieustannie wracała myślami w przeszłość, żyła wspomnieniami idealnej miłości do Szambelana. Był dla niej „cudem doskonałości”, bo „cudnie walcował”, potrafił się gustownie ubrać i ufryzować. Byłaby za niego wyszła za mąż, gdyby nie zginął pod kołami karety. Na pamiątkę pozostała jej tylko elegia o jego śmierci, nieustannie wyciskająca jej łzy z oczu. Teraz „całe życie / W plentach i gorzkich żalach trawić będę skrycie”. Chciała nawet zamknąć się w klasztorze, ale rodzice wydali ją za człowieka, który jest nudny i jej nie rozumie, bo „kiedy ja w najtkliwszym jestem rozkwileniu, / On przychodzi mi gadać o życie, jęczmieniu”. Postanowiła wydać swą pasierbicę Teresę za Szarmantckiego, bo w kawalerze tym widziała idealnego kochanka, o jakich czytała we francuskich romansach. Wyobrażała sobie, że Szarmantcki wyrzeknie się posagu, a osiądzie z Teresą w małej chatce nad strumykiem i będzie słuchał wraz z nią śpiewów słowika, będą żywić się owocami, a „Łzy radosne napojem, pokarmem westchnienie”. Małżonek zarzucał jej, że „te diabelskie książki bałamucą głowę (...) przenoszą w jakieś dziwaczne krainy / I każą płakać, wzdychać, choć nie ma przyczyny”. Starościna jednak zagroziła rozwodem, jeśli nie spełni jeszcze jednego jej życzenia – na miejscu karczmy i młyna małżonek ma założyć park, a ona „Wśród kwiatków słodkie będę przywodzić wspomnienia”. Kiedy Gadulski odmawia, „z rozpaczy” mdleje. Gdy zaś okazało się, że konkurentowi Teresy zależało na majątku, stwierdziła, że to zwykła pospolitość i „W żadnym romansie taka rzecz się nie znajduje”. Zgodziła się więc na ślub pasierbicy i Walerego i przyznała nawet, że „Prawdziwie, że mię widok ich attandrysuje”. Gadulska, pozująca na wielką damę, była próżną i kapryśną egoistką. Literatura romantyzmu W literaturze romantycznej środowisko dam ukazał HONORIUSZ BALZAC w Ojcu Goriot. Na to miano z pewnością zasługiwała wicehrabina de Beauseant. Była w Paryżu „jedną z władczyń mody”, jej dom słynął jako ozdoba eleganckiej dzielnicy Saint-Germain. „Należała ona zresztą, przez swoje nazwisko i majątek, do szczytów arystokracji”. Wicehrabina przestrzegała panującej w jej środowisku etykiety, była ogólnie szanowana i podziwiana, choć nieszczęśliwa w miłości. Czy damą była hrabina Anastazja de Restaud, sprawa problematyczna. Córka handlarza mąką w zamian za ogromny posag otrzymała arystokratyczny tytuł, przedtem uzyskawszy staranne wychowanie, przygotowujące ją do roli wielkiej damy. W każdym razie była to kobieta „słuszna i zręczna, uchodziła za jedną z najlepiej zbudowanych kobiet w Paryżu”. Miała „wielkie czarne oczy, wspaniałą rękę, szlachetnie zarysowaną nogę, ogień w każdym ruchu”. Była kobietą, którą niektórzy nazywali „koniem pełnej krwi”. Jak większość kobiet ze swojej sfery, posiadała kochanka, który jednak bez skrupułów ją wykorzystywał. Pozory zgodnego pożycia małżeńskiego starała się jednak zachować, tym bardziej, że mąż także miewał romanse. Przestrzegała ściśle obowiązujących form towarzyskich, przyjmowała w swych salonach tylko w określone dni. Ojca, zwykłego handlarza, wpuszczała bocznymi drzwiami jedynie wtedy, kiedy potrzebowała od niego gotówki na spłatę długów kochanka. Dla de Trailles’a zastawiła nawet rodowe klejnoty. Kiedy jednak w Paryżu zaczęto na ten temat plotkować, zmuszona utrzymać swą towarzyską pozycję, przynajmniej w oczach „świata” zgodziła się założyć brylanty wykupione przez męża. Cena, jaką zapłaciła za uratowanie honoru i uniknięcie odrzucenia przez środowisko była bardzo wysoka – znalazła się całkowicie w rękach małżonka. W polskiej literaturze romantycznej damy zostały ukazane w III części Dziadów ADAMA MICKIEWICZA. W salonie warszawskim arystokracja rozsiadła się przy stolikach. Jedna z pań zaczęła narzekać na panującą w stolicy nudę i brak prawdziwych balów. Od kiedy Nowosilcow wyjechał z Warszawy, „Nikt nie umie gustownie urządzić zabawy” i twierdziła, że w mieście był niezbędną osobą. Damy chciały posłuchać ostatnich utworów Literata. Ten jednak wzbraniał się zauważając, że damy „to literatki. / Więcej wierszy francuskich na pamięć umieją / Niźli ja”. Jedna z nich nie była recytacją zainteresowana, ponieważ „choć umiem / Po polsku, ale polskich wierszy nie rozumiem”. Na balu u Senatora zebrała się elita towarzyska mająca różny stosunek do gubernatora. Narzeczona Bajkowa, tańcząca z dygnitarzem, w oczy mówiła mu, że wspaniale tańczy, w duchu zaś wyśmiewała go. Sowietnikowa zaś nie odrywała wzroku od Senatora, zachwycona zainteresowaniem mężczyzny jej własną córką. Bal jednak został przerwany z powodu burzy. Zobacz też : Adam Mickiewicz "Dziady" Dama scharakteryzowana została także w Panu Tadeuszu. Była nią Telimena, krewna Sędziego i opiekunka Zosi. Wysoka i przystojna, „Kibić miała wysmukłą, kształtną, pierś powabną”. Obecni jednak na wieczerzy po cichu stwierdzali, że jej strój był „zbyt wykwintny na wieś i na dzień powszedni”. Miejsce jej przy stole było obok Tadeusza. Ten spoglądał na damę i nie był pewien, czy „zjawisko” widziane rano było tą samą osobą. Wydawało mu się, że siedząca przy nim była „niewiastą już w latach dojrzałą”. Pani tymczasem pierwsza zaczęła rozmowę po francusku. Mówiła o sztuce i literaturze, „Dowiodła, że zna równie pędzel, nuty, druki; / Aż osłupiał Tadeusz na tyle nauki”. Sąsiadka więc zmieniła temat i zaczęła rozprawiać „O wiejskiego pożycia nudach i kłopotach, / I jak się bawić trzeba, i jak czas podzielić, / By życie uprzyjemnić i wieś rozweselić”. Szybko zainteresowała sobą młodego panicza i zaczęli z sobą spędzać coraz więcej czasu. Młodzieniec dowiedział się niebawem, że „ciocia Telimena jest bogata pani, / Że nie są kanonicznie z sobą powiązani / Zbyt bliskim pokrewieństwem”. Mieszkała przez wiele lat w Petersburgu i wyświadczyła Sędziemu wiele przysług. Twierdziła, że zna dobrze Rosję. Pod miastem miała niewielką daczę, gdzie gościła znakomitości, miała też otrzymanego w podarunku od księcia Sukina małego pieska. Kiedy nie mogła spokojnie porozmawiać sam na sam z Tadeuszem, zaproponowała wyprawę do lasu. Nie zbierała jednak grzybów. „Roztargniona, znudzona, dokoła spoziera, / Z głową w górę zadarto (...) zdała się szukać samotności, ciszy”. Oddaliła się nieco od reszty towarzystwa i w malowniczej pozie usiadła nad brzegiem strumienia udając, że czyta. Wyzywająco i strojnie ubrana, „Wydawała się z dala jak pstra gąsienica, / Gdy wpełźnie na zielony liść klonu”. Niestety, „Wszystkie tego obrazu wdzięki i zalety / Darmo czekały znawców, nikt nie zważał na nie”. Tadeusz tylko skradał się ku damie brzegiem zagajnika, ale ubiegł go Sędzia. Przysiadł się do kuzynki, by poinformować, że zamierza młodzieńca ożenić z Zosią. Projekt bardzo się Telimenie nie spodobał, ponieważ miała własne plany wobec Tadeusza, więc zdecydowanie, jako opiekunka dziewczyny, odmówiła. Kiedy więc Sędzia zdecydował, że powiadomi ojca młodego Soplicy o jej sprzeciwie, zaproponowała, by wpierw poznać młodych ze sobą i poczekać, co z tego wyniknie. Niedługo po tej rozmowie jej samotność zakłóciło pojawienie się Hrabiego. Horeszko wcześniej widywał damę w domu Sędziego, ale wtedy nie zwracał na nią większej uwagi. Teraz bardzo zdziwił się, że ta, którą przed chwilą rysował, to krewna Soplicy. Zachwycił go jej „postawy wdzięk i gust ubrania”. Wkrótce do obojga dołączył Tadeusz. Telimenie spodobały się szkice Hrabiego. Zauważyła, że rodzime krajobrazy są bardzo monotonne i daleko im do włoskich widoków. Od tego spotkania nad ruczajem dama zaczęła szukać sposobu „Jak by razem osaczyć i ułowić obu”. Zastanawiała się, za którego z nich lepiej się wydać. Tadeusz był o wiele od niej młodszy, a Hrabiemu rodzina pewnie nie pozwoliłaby ożenić się z kobietą starszą i niebogatą. Zdecydowała się na młodego Soplicę, którego planowała zabrać w świat. Kiedy jednak zauważyła ogromne zainteresowanie Tadeusza Zosią, w której rozpoznał widzianą wkrótce po przyjeździe osóbkę, zrozpaczona i zazdrosna uciekła do „świątyni dumania” i tam „Twarz schyloną w otwarte utuliła dłonie, / Choć nie słyszysz szlochania, znać, że we łzach tonie”. Nagle zerwała się i „Rozkrzyżowana, z włosem rozpuszczonym, blada, / Pędzi w las, podskakuje, przyklęka, upada (...) Chwyta się za pierś, szyję, za stopy, kolana”. Podglądający ją Tadeusz myślał, że dostała pomieszania zmysłów. Telimenę zaś zaczęły kąsać mrówki. Młodzieniec pomógł damie uwolnić się od owadów i w pozornej zgodzie wrócili do Soplicowa, choć oddzielnie, każde z innej strony. Podczas wieczerzy Tadeusz siedział milczący i rozdrażniony natarczywością sąsiadki. Miał za złe, że „Telimena zbytnie do zalotów skora”, gorszył się jej głęboko wyciętą suknią i spostrzegł, że była naróżowana. Potem zaczął się damie baczniej przyglądać i zauważył, że jej wdzięki były już nieco przywiędłe, „Dwóch zębów braknie w ustach; na czole, na skroni / Zmarszczki; tysiące zmarszczków pod brodą się chroni!”. Zdumiona jego niezrozumiałą oziębłością kobieta nie zdążyła jednak nic zdziałać. Tadeusz jedyne wyjście z przykrego dla siebie położenia widział w wyjeździe z Soplicowa. Kiedy zadumany wracał późnym wieczorem do swego pokoju, zastąpiła mu drogę mara w bieliźnie i zaczęła wypominać mu niestałość w uczuciach, unikanie jej. Na tłumaczenia, że oboje są śledzeni, z goryczą stwierdziła, iż ona, kobieta, z miłości gotowa jest na wszelkie poświęcenia. Na zapowiedź Tadeusza, że zamierza zaciągnąć się do wojska, prosiła tylko, by zapewnił ją o swym niezmiennym uczuciu. Młodzieniec zapewnił, że nigdy o niej nie zapomni. Uszczęśliwiona, gotowa była iść za nim w świat. Kiedy jednak Tadeusz oznajmił, że jeszcze nie zamierza się żenić i chciał odejść, „wstrzymała go Telimena okiem / I twarzą, jak Meduzy głową; musiał zostać / Mimowolnie; poglądał z trwogą na jej postać, / Stała blada, bez ruchu, bez tchu i bez życia!”. Zarzucała mu, że dla niego zrezygnowała z Asesora, Hrabiego i Rejenta, a on „uwiódł i teraz porzucasz sierotę”, ponieważ spodobała mu się Zosia. Nazwała go podłym kłamcą. Obrażony, odszedł. Kiedy w niedługi czas potem Hrabia opanował Soplicowo i zamknął w areszcie domowym jego mieszkańców, egzaltowana Telimena rzuciła się przed jego konia błagając, by wpierw zamordował kobiety i „Padła zemdlona”. Po zwycięskiej bitwie z Moskalami, kiedy Tadeusz i Hrabia musieli uciekać w obawie przed represjami, widząc czułe pożegnanie młodego Soplicy z Zosią, ofiarowała Horeszce kokardę z życzeniami szczęśliwego powrotu. Hrabia przyklęknął i ucałował jej rączkę, „Telimena zbliżyła do oka / Chustkę, a drugim okiem pogląda z wysoka / Na Hrabię, który żegnał ją mocno wzruszony. / Ona wzdychała, ale ruszyła ramiony”. Kiedy wiosną obaj wrócili, była już zaręczona z Rejentem. Narzeczona „roztacza blaski swej urody / I ubiór od stóp do głów co najświeższej mody (...) I oblicze różane, i żywe spojrzenie”. Kiedy Hrabia zarzucił damie niewierność, gotowa była zerwać zaręczyny z Rejentem. Horeszko jednak z niesmakiem zauważył, że „Dawniej w uczuciach twoich byłaś poetyczną, / A teraz mi się zdajesz całkiem prozaiczną”. Przestraszona zapowiedziała, że jeżeli wyjawi jej gotowość uwolnienia się od Rejenta, „z tymi paznokciami przyskoczę do ciebie”. Pozostała więc przy Rejencie. Telimena to kosmopolitka, kobieta płytka, pozerka pozbawiona zdolności odczuwania głębszych uczuć. Typowa „żona modna”, wytwór epoki i mody. Zobacz też : Adam Mickiewicz Pan Tadeusz Pozytywizm W literaturze pozytywizmu do dam zaliczyć można niektóre postaci z Nad Niemnem ELIZY ORZESZKOWEJ. Wielką panią była Andrzejowa Korczyńska, która, pokochawszy kiedyś jednego z braci Korczyńskich, wniosła we wianie Osowce. W pałacu spędziła całe dzieciństwo i młodość i wróciła tam jako wdowa. Pani Andrzejowa budziła powszechny podziw i szacunek. „Nigdy nie była płochą, zalotną ani do zbytku wesołą; w pierwszej nawet młodości i najszczęśliwszych chwilach wyniosła jej postać zachowywała coś z ciszy i powagi znamionujących głębokość i powściągliwość uczuć, a w samym rozpromienieniu, z jakim od ślubnego ołtarza odchodziła, czuć było skupienie się, rozmyślanie, wewnętrzną modlitwę, zdradzające naturę do surowości względem siebie i może do mistycyzmu usposobioną”. Małżonek był demokratą i patriotą, starała się podzielać więc jego przekonania, ale nie mogła w sobie przemóc pogardy dla niższych warstw. Nie potrafiła, choć chciała, zbliżyć się do ludu. Na wieść o śmierci męża zemdlała. Potem nie uskarżała się na nic, „jednak świeże jej przedtem rumieńce zniknęły bez śladu i na zawsze. Rozpaczy, płaczu jej nikt też nie widywał, ale i wesołego jej śmiechu nie słyszano też nigdy. (...) Rażącym to w niej nie było, bo w zupełnej harmonii pozostawało z powagą i wyniosłością całej jej postaci”. Żyła w osamotnieniu, wiodąc prawie pustelnicze życie i poświęcając się wychowaniu jedynaka. Czytała, szyła odzież dla ubogich. Miała już prawie pięćdziesiąt lat, ale wyglądała na młodszą, „biła od niej niepospolita siła i powaga”. Posiadając rodową dumę, nie zgodziła się kiedyś na małżeństwo syna z Justyną, ubogą szlachcianką i ożeniła z arystokratką. Rzadko udzielała się towarzysko, choć bywała czasem u Korczyńskich. Zawsze jednak, „Gdy szła albo do kogo przemawiała, głowę podnosiła wysoko i powieki spuszczała, co rzucało na nią podwójny wyraz wyniosłości i skromności, w którym przemagała wyniosłość”. Za damę uważała się także pani Emilia Korczyńska, zapatrzona w styl życia „wielkiego świata” i starająca się go naśladować. Najczęściej przebywała w swym pokoju przypominającym „pudełko apteczne oklejone papierem w kwiatki i napełnione wonią olejków i trucizn”. Była to pani posiadająca „w kształtach swych i ruchach wiele delikatnego wdzięku, z twarzą kiedyś znać zupełnie piękną”. Wyglądała na około czterdzieści lat, ale nie miała jeszcze siwych włosów, „i jakkolwiek kibić jej i cera zdradzały do niedołęstwa posuniętą fizyczną słabość, drobne jej wargi były pąsowe i świeże jak u młodziutkiej dziewczyny”. Zobacz też : Eliza Orzeszkowa "Nad Niemnem" Jej powolne ruchy i półleżąca pozycja zdradzały „śmiertelną obawę przed wszelkim żywszym i choćby odrobinę energiczniejszym poruszeniem ciała czy ducha”. W takiej pozycji przyjmowała też wizyty sąsiadów, nieustannie narzekając na słabowite zdrowie. Nieustannie łykała jakieś proszki. „Miała tyle powabu i gracji przy połykaniu lekarstwa, ile jej ma wyćwiczona tancerka w przybieraniu zalotnej pozy. Jednak widać było, że cierpiała naprawdę; ręka dotykała piersi i gardła, w których czuła nieznośne duszenie”. Domem nie zajmowała się w ogóle, mając od tego Martę, a troskę o sprawy materialne pozostawiała mężowi. Wcześniej lubiła spędzać czas w ogrodowej altanie. W rzadkich chwilach rozmów z Benedyktem skarżyła się na swą samotność i choroby, twierdziła, że żyje „na pustyni”. Twierdziła, że nie nadaje się do zajmowania się przyziemnymi sprawami, ponieważ „Ja pragnę wrażeń... natura moja nie może być stojącą wodą, ale potrzebuje błyskawic, które by nią wstrząsały (...) Ja nudzę się”. Zażądała, by mąż wypłacał jej procent od połowy posagu, ponieważ chciała za te pieniądze przyozdobić swój pokój i dokonać innych niezbędnych zakupów, ponieważ to w jej „smutnym życiu przyniesie trochę ulgi i przyjemności”. Okleiła swą sypialnię błękitnym papierem, a gabinet – białym w polne kwiatki. Ustawiła błękitne i pąsowe meble, przyozdobiła pokoje muślinami i koronkami, zapełniła książkami i bibelotami. Zaprzestała spacerów, ponieważ ją męczyły. „Tak żyła, z łóżka przenosząc się na szezlong i że szezlonga na łóżko, cicha, łagodna, nie tylko nikomu nie dokuczając, ale cienia przykrości nie czyniąc, dniami i tygodniami czasem nikogo z domowych nie widując i ani wiedząc, co się w dalszych pokojach domu dziać mogło”. Ożywiała się tylko w dniu swych imienin. Wtedy, „cała błyszcząca od dźetowych ozdób”, zapraszała gości do stołu. Jej dzień codzienny natomiast upływał na słuchaniu opowieści podróżniczych lub romansów, które na głos czytała jej Teresa. Marzyła wtedy o wielkiej miłości. Literatura XX-lecia międzywojennego Damą była jedna z epizodycznych postaci w Granicy ZOFII NAŁKOWSKIEJ, pani Romana z Giezłowskich Biecka, obecnie Niewieska. Zawsze ubierała się elegancko. „Była czysta, świeża, zbytkowna, gładka – bez jednej zmazy. Była czymś najpiękniejszym, co da się pomyśleć. Była bezużyteczna, była tylko dla ozdoby”. Zawsze otaczali ją mężczyźni, mąż – dyplomata rzadko jej towarzyszył, więc u jej boku zawsze ktoś był. „Tak więc, pomimo dokładnie czterdziestu pięciu lat ukończonych, wiodła nadal życie kobiety ”. Pani Niewieska bardzo o siebie dbała. „Mała główka o rysach delikatnych, uczesana płasko (...) Suknia czarna, gruby jedwab bez żadnej ozdoby, ale pełen dziwnych szwów i obrębów (...) Do tego tylko sznurek pereł na szyi – zawsze ten sam (...) Zapach”. Czas spędzała w teatrach, drogich restauracjach albo na spotkaniach towarzyskich. W Warszawie czekała na przyjazd dawno nie widzianego męża. Większość czasu spędzała za granicą, z racji profesji drugiego małżonka. Z ojcem Elżbiety rozstała się w niecały rok po urodzeniu córki. Od tej pory wiodła luksusową egzystencję, zatrzymywała się w najdroższych hotelach. Elżbieta obserwowała ten świat, w którym obracała się jej matka i dziwiła się, że w nim „niczego nie przesadzano, nikt się nie męczył, nikogo nie szarpała zazdrość. Witali się z radością, a rozstawali bez żalu, bez pretensji i podejrzeń”. Zobacz też : Zofia Nałkowska Granica Pani Niewieska zaś „miała wszystkie cechy młodej kobiety – kapryśność, lekkomyślność, nierozsądek. Może to była kultura, to dobre wychowanie, o którym tak często mówili. Albo może to była obojętność”. Elżbieta zauważyła też, że w środowisku matki nie było ważne, o czym się rozmawiało, najważniejsza była „tylko nieustająca uroda tej kobiety, która trwała wciąż, na każdym miejscu i o każdej porze. Elżbieta dziwiła się, że coś tak zbytkownego służyć może do zwykłych celów istnienia. (...) Całe życie matki odbywało się z towarzyszeniem tej piękności”. Mężczyźni pojawiali się w jej apartamencie na każde zawołanie, załatwiali wszystkie sprawy. Przyjazd małżonka nie zmienił jej przyzwyczajeń i stylu życia. Nie czuła się niczym skrępowana, jak zawsze. „Prawdziwa dama pije, pali i przeklina. I naturalnie ogląda się za mężczyznami” – Beata Tyszkiewicz Jako kobiety jesteśmy silne i samowystarczalne. Brniemy w świat męski bez oglądania się za siebie. Nie ma dla nas rzeczy niemożliwych albo sytuacji, które by nas przerosły. Mimo wszystko często mam wrażenie, że tęsknimy za pewnego rodzaju etykietą. Marzy nam się prawdziwy gentelman, szarmant, rycerz na białym rumaku. Wypatrujemy oczy za stylem, przejawiającymi się przede wszystkim w sposobie ubierania, urządzeniu mieszkań, zachowaniu i obyciu. Szukamy sposobu na zaklęcie rzeczywistości, w której króluje populizm, jednakowość, tandeta, brak stylu i ogłady. Współczesna dama to pojęcie bardzo względne. Ciężko znaleźć jej jednoznaczną definicję, nawet w internecie, w którym, wydawałoby się, jest wszystko. Swoją drogą szukając zdjęć do dzisiejszego wpisu, po wpisaniu w google grafika hasła “dama” wyskakują plakaty jakiegoś zagranicznego zespołu, słowo “lady” zmonopolizowała zaś Lady Gaga. Niewątpliwie więc definicja ta zależy od tego co mamy w głowie, co wynieśliśmy z domu i w jakim towarzystwie się obracamy. Przypuszczalnie nie znajdziemy we współczesnym świecie, ścisłej i bezkompromisowej etykiety, której przestrzeganie gwarantowałoby kobiecie tytuł “współczesnej damy”. Wyznacznikiem bycia damą stał się zestaw bardzo delikatnie nakreślonych cech, takich jak hołdowanie i celebrowanie kobiecości, kultura osobista i kultura języka, dobre maniery, klasyczny ubiór i pielęgnacja. Ja sama gdybym miała zamknąć definicję kobiecości w okrojonej ilości słów, powiedziałabym chyba, że współczesna dama, to kobieta umiejąca zachować harmonię między światem damskim i męskim. Ambasadorka kobiecości, która swoim zachowaniem i stylem bycia daję mężczyznom możliwość bycia gentelmenami. Czym charakteryzuje się współczesna dama? Ja mam kilka moich typów, z którymi niekoniecznie musicie się zgadzać. Mile widziane są oczywiście Wasze własne przemyślenia i sugestie. Współczesna dama: Jest kobieca i zadbana. Przyświeca jej minimalizm kosmetyczny. Wie, że co za dużo, to nie zdrowo i że makijaż ma podkreślać naturalne piękno, a nie je tłamsić. Ubiera się elegancko i z klasą, stosuje zasadę 3 kolorów. Opanowała sztukę ładnego siadania oraz poruszania się w obcasach. Nie znosi tandety i jednorazowości, zarówno w stroju jak i w dekoracji domu czy mieszkania. Nie opowiada na prawo i lewo o swoim życiu osobistym i intymnym. A tym bardziej nie dzieli się wszystkim na Facebooku. Jest wspaniałą matką, ciepłą, mądrą i wyrozumiałą. Potrafi wychować córki na przyszłe damy, znające swoją wartość i synów na rycerzy ;) Zna zasady etykiety towarzyskiej. Wie kiedy wyciągnąć dłoń na powitanie, kiedy wstać a kiedy usiąść. Podstawi przedstawić sobie znajomych oraz zachować się na eleganckim przyjęciu. Jak również samodzielnie takie wyprawić. Jest zawsze sobą, akceptuje swoje niedoskonałości i potrafi uczynić z nich atut. Dama to osoba, która robi to, na co ma ochotę, w poczuciu zgody z samą sobą. I robi to z klasą. Ma swoje pasje i zainteresowania. Dzięki temu potrafi rozmawiać na wile ciekawych tematów oraz wyrażać swoją, niekrzywdzącą nikogo, opinię. Nie epatuje nagością. To wcale nie oznacza, że zapina bluzkę po samą szyję, jednak wie, że nadmierna golizna to wcale nie to, co przyciąga i zatrzymuje zainteresowanie mężczyzny. Umie wysławiać się wzorcową polszczyzną. Dużo czyta, zna największe dzieła literatury pięknej, jednak mimo wszytko, zgodnie z tym co mówiła Beata Tyszkiewicz, potrafi sobie siarczyście przekląć. Jest mistrzem konwersacji i relacji międzyludzkich. Dogada się z każdym, zarówno żulem pod sklepem jak i Królową Angielską. Nie tylko wypowiada się, ale i pisze bezbłędnie i zrozumiale. Nikogo nie obraża i nie próbuje udowodnić, że jest lepsza od innych. Nigdy nie mówi źle o swojej rodzinie czy mężczyźnie. Jeśli ktoś ją atakuje – potrafi odgryźć się w sposób tak taktowny, że atakujący nawet nie zrozumie, że mu odgryzła. Jest pewna siebie. I pewność ta zbudowana jest na poczuciu własnej wartości i świadomości swojej kobiecości a nie próżności i głupocie. Na przyjęciach ma świadomość na ile alkoholu może sobie pozwolić. I pamięta o tym, że kobieta na rauszu, to także dama. Nie traci głowy, wie kiedy przestać i wbrew pozorom wcale nie pija tylko najdroższego szampana. Ma wspaniałe poczucie humoru. Wie kiedy wypada błysnąć humorem i kiedy śmiać się z innymi. Nie ma to jednak nic wspólnego z wyśmiewaniem. Nasz profesor od fizyki zwykł mawiać, że kobieta powinna być damą na salonach, matką w kuchni i dziwką w sypialni. Tak jest w istocie. Sam fakt że na przyjęciu dama ubrana będzie w elegancką suknię a każde jej słowo to poezja, wcale nie znaczy, że w nocy nie przebierze się w wyuzdaną bieliznę, żądając ostrego rżnięcia. Miałam możliwość studiowania i mieszkania w Hiszpanii i w Danii. Siłą rzeczy poznałam co nieco tamtejszych obyczajów. Jedną z rzeczy były relacje damsko-męskie. Nie ma tam niczego takiego jak przepuszczanie kobiety w drzwiach, pomaganie w dźwiganiu ciężkich rzeczy czy ustępowaniu miejsca. My jako Polacy dążymy do tego samego. Zawsze, nie wiadomo dlaczego, staramy się dogonić zachód. Ale! To wcale nie jest tak, że kobiety są idealne. Nie ma co się dziwić, że w mężczyznach pojawia się swego rodzaju bunt, kiedy od nich wymaga się zachowań gentelmańskich, nie oferując w zamian damskich. Wiecie, wszystko jak zawsze działa w dwie strony, część mężczyzn doszła do wniosku, że skoro mamy równouprawnienie, a kobiety starają się w wielu dziedzinach dorównać mężczyznom, to koniec z noszeniem zakupów, ustępowaniem miejsca czy otwieraniem drzwi. Jeśli czytają ten wpis Panowie – uwierzcie mi, dobre maniery nigdy nie wyjdą z mody. Jednak drogie panie – pamiętajmy o tym, że ustępowanie nam miejsca nie jest obowiązkiem. Przepuszczanie w drzwiach również nie. Jest to wyraz uprzejmości za którą należy zawsze grzecznie podziękować. Jeśli więc w swoim życiu prywatnym szukasz gentelmana, a cały czas coś nie wychodzi – zastanów się czy ty sama jesteś damą. To samo, tylko trochę z przymrużeniem oka, możecie zobaczyć poniżej ;) Źródło zdjęć: W centrum handlowym - zakupy to Twój żywioł W łóżku z przystojnym nieznajomym Oglądasz ulubioną telenowelę, oczywiście w dresie W galerii sztuki, kochasz wszystko co piękne Odpowiedź nie została wybrana

jestes dla mnie wielka dama ta jedyna ta wybrana