Było to dobre kilkanaście lat temu. Był to bodajże pierwszy kraj, w którym zetknąłem się z ruchem lewostronnym. Było to dziwne doświadczenie. Parę razy samochody jadące jakby na odwrót, prawie rozjechały mnie jak żabę. Od tamtej pory byłem w innych krajach, w których obowiązuje ruch lewostronny.
Wyjątkiem była jednak Szwecja, która dokonała zmiany bardzo późno, w momencie, gdy ruch na ulicach panował już całkiem spory ruch. Aż do 1967 roku w kraju tym jeździło się po lewej stronie, podobnie jak w Wielkiej Brytanii. 3 września tego roku wszyscy szwedzcy kierowcy musieli jednak przejechać na prawo. Dlaczego? W momencie
Rynek samochodów używanych w Wielkiej Brytanii jest znacznie bardziej ucywilizowany, niż w Polsce. Duży wpływ na ten fakt ma ruch lewostronny. W związku z tym po drogach praktycznie nie poruszają się samochody sprowadzane zza granicy. Historia przebiegu samochodów jest rejestrowana przez stacje diagnostyczne od 2011 roku.
Wyrażając się jasno, przyśpieszenie jest zdefiniowane jako tempo zmiany prędkości. a = Δ v Δ t = v 1 − v 0 Δ t. Powyższe równanie mówi że przyśpieszenie, a , jest równe różnicy prędkości końcowej i prędkości początkowej, v 1 − v 0 , podzielonej przez czas, Δ t , w którym prędkość zmieniła się z v 0 do v 1
Ograniczenia prędkości w Anglii wyrażane są w milach na godzinę. W terenie zabudowanym możliwe jest poruszanie się z prędkością do 30 mph, czyli 48 km/h. W terenie niezabudowanym ograniczenie w zależności od typu drogi: na jednopasmowej – 60 mph (96 km/h), na dwupasmowej (droga ekspresowa) 70 mph (112 km/h). Z kolei na
Nie ma cudów - niejeden przyjezdny zastanawiał się już, dlaczego w Anglii jest ruch lewostronny i jak odnaleźć się tam na drogach. Kluczem jest uwaga, powolne, stopniowe przyzwyczajanie się do sposobu, w jaki na Wyspach poruszają się pojazdy.
W Wielkiej Brytanii oraz w dawnych brytyjskich koloniach stosuje się tzw. imperialny system miar i wag. Przykładowo: 1 stopa ft = 12 cali = 0,3048 m, 1 mila = 8 furlongów = 1609,344 m. W Wielkiej Brytanii obowiązuje ruch lewostronny, w przeciwieństwie do większości krajów świata.
WDdDaRS. Tym nakarmią nas na przywitanie Jak przeżyć w Anglii – poradnik. Anglia jest krajem wysoce egzotycznym dla Polaka, mniej więcej tak samo jak Nigeria czy Japonia. Wrażenie egzotyczności potęguje fakt, że niektóre rzeczy są odwrotne. Np. wiewiórki są popielate a ludzie rudzi. Początki życia tam są najczęściej trudne i mogą trwać dłużej niż w przypadku innych krajów. Łatwo jednak je skrócić, pamiętając o kilku rzeczach. Klimat i pogoda[edytuj • edytuj kod] Wyjeżdżając należy zapomnieć o obiegowych opiniach, jakoby w Anglii padało. To się nigdy nie zdarza, to przeklęte kontynentalne zjawisko w ogóle nie istnieje. Jest przecież za mało oryginalne, ten kraj stać na o wiele więcej. I tak: mży; leje; siąpi; zacina. W ostateczności z nieba mogą lecieć koty i psy – Anglicy mówią It's raining cats and dogs; ale przecież nie deszcz. To zbyt prozaiczne. Powiedzenie „parasol noś i przy pogodzie” jest o tyle nieaktualne, że pogody w zasadzie nie ma. Z innych przereklamowanych zjawisk można wspomnieć londyńską mgłę, która niczym nie różni się od warszawskiej czy berlińskiej. Język[edytuj • edytuj kod] Najważniejsze to dawać sobie radę Nauczany w naszych szkołach przedmiot o nazwie „język angielski” przyda się tylko częściowo. Wtedy, gdy będziemy chcieli coś powiedzieć, jakimś magicznym sposobem tubylcy domyślą się, o co nam chodzi i nawet zrobią to, o co poprosimy. W drugą stronę to już nie zawsze wychodzi. – What's your sex? – pyta Anglik. – No, thank you – brzmi najczęstsza odpowiedź. Szanse na zrozumienie Anglika są małe, gdzyż ten, nie domyślając się, że ma przed sobą produkt polskiej szkoły, mówi z normalną szybkością przy tym często połykając głoskę „-t” (zjawisko to nosi zrozumiałą dla wszystkich nazwę zwarcia krtaniowego). Wtedy nawet pytanie Wha's tha'? brzmi jak zaklęcie. Ruch lewostronny[edytuj • edytuj kod] Tak, oni naprawdę jeżdżą po lewej stronie drogi! Wygląda tak samo jak ruch prawostronny tylko jeździ się po lewej. Od czasu do czasu przypominają o tym stosowne tabliczki lub napisy na jezdni. Jeśli po prawej stronie widzimy tylko rów i drzewa, to niekoniecznie od razu znaczy, że coś nie tak, bo drogi w Anglii potrafią być bardzo wąskie. Zjawisko to występuje nie tylko na wiejskich drogach i jest do opanowania przy odpowiedniej porcji faków. Parkując przy drodze należy pamiętać o zapewnieniu miejsca komunikacji publicznej. W tym celu należy złożyć lusterko. Niektóre lusterka samochodowe potrafią składać się same – ale tylko raz. Jedzenie i zakupy[edytuj • edytuj kod] Wchodząc po raz pierwszy do dowolnego supermarketu lądujemy od razu w oku cyklonu. Angielska „sausage”, choć we wszystkich słownikach tłumaczona właśnie jako kiełbasa, niewiele ma do czynienia z tą szlachetną potrawą, co rozumie każdy pies. Nie dla psa sausage. Krąży też nie do końca nieprawdziwa opinia, że Bitwa o Anglię była zemstą Niemiec za to, co Anglicy zrobili z ich narodową potrawą. Uważać należy kupując takie wynalazki jak „mincemeat”, które nie ma nic wspólnego z mielonym mięsem oraz „black pudding”, który nie jest budyniem czekoladowym, a kaszanką. Przez pierwszy miesiąc warto mieć przy sobie duży, dwutomowy słownik, aby uniknąć nieporozumień. Ale i tak nasze pierwsze zakupy będą w 50 procentach niejadalne. Uwaga, ostrzeżenie no preservatives nie ma nic wspólnego z prezerwatywami. W pubach zostaniemy uraczeni najpewniej angielskim śniadaniem, które po rocznym treningu jest jadalne, a po dwuletnim – smaczne. Angielski lunch, o nazwie „fish and chips” (pełna nazwa: „unfresh fish and chips”), wymaga jeszcze dłuższych przygotowań. Tubylcy[edytuj • edytuj kod] Najtrudniejszy fragment adaptacji na egzotycznej wyspie. Pierwsze tygodnie miną nam na odróżnianiu kobiet od tuczników. Przeciętna Angielka waży ok. 120 kilogramów (20 kamieni) i najczęściej się do nas uśmiecha, czego tuczniki raczej nie robią. O dziwo, mężczyźni wyglądają jak mężczyźni i są nawet eleganccy, co wpłynęło na to, że w Anglii raczej nie ma konfliktu płci. Dżentelmeńscy panowie po prostu ustępują, a żon szukają gdzie indziej, choćby we Francji czy wśród polskich emigrantek. Należy się przyzwyczaić do tego, że Anglicy są najczęściej prawdomówni i nie składają obietnic bez pokrycia, choć ich realizacja może zająć wiele czasu. Trzeba przy tym uważać co mówią, bo ich odpowiedzi są dość nieoczekiwane. Tak – znaczy w większości wypadków „tak”. Nie – w zasadzie nie występuje w słowniku Anglika. Obawiam się – oznacza, że Anglik nie tyle się obawia, co grzecznie odmawia. Nie uważam tak – to kolejna forma odmowy. Polemizować można, lecz najczęściej nieskutecznie. Anglia to kraj grzeczny i nie jest tu znane załatwianie spraw metodą wykłócania się i awantur. Tym bardziej więc jest to metoda godna polecenia, zwłaszcza, że zaatakowany w ten sposób Anglik głupieje, boi się nas i chce się nas jak najszybciej pozbyć. Działa stuprocentowo. Należy jednak wykłócać się z umiarem i omijać popularne argumenty, takie jak „shit” czy „fuck”, bo są tak mało zrozumiałe, że Anglik od razu woła policję, aby mu pomogła. Policja[edytuj • edytuj kod] Jeśli nie spotkałeś się jeszcze z krajami zachodnimi, angielska policja będzie dla Ciebie ogromnym zaskoczeniem. Na co dzień bobbies zachowują się bardziej jak dobrzy wujkowie, niż jak gliniarze z FBI. Można podejść do policjanta na ulicy i zapytać o drogę – nie spałuje, bo nie ma pałki. Nie zastrzeli, bo brytyjska policja nie ma przy sobie broni. Nie odmówi nawet pamiątkowej fotografii – i to niekoniecznie takiej, co od razu idzie do kartoteki. Może zaczepić na ulicy i zaprosić na pogadankę o bezpieczeństwie. Może robić różne rzeczy, ale na pewno nie użyje siły, kiedy nie musi, bo może następnego dnia stracić pracę. Nie, to nie kosmos, to Anglia. Zwierzęta[edytuj • edytuj kod] Aby funkcjonować w Anglii, konieczne jest nauczenie się, jak postępować ze zwierzętami. I tak, slalom między królikami wykonujemy najpierw na wrotkach, później na rowerze, motocyklu, kończąc na czterdziestoczterotonowej ciężarówce. Wyniki na 100 m: 0 przejechanych królików – na wszelki wypadek upewnij się czy rzeczywiście jesteś w Anglii. 1-3 przejechanych królików – jesteś mistrzem, Jeremy Clarkson trafił 4. 4-5 królików – możesz śmiało jeździć po drogach. 6 i więcej królików – musisz jeszcze potrenować. Po tym etapie przystępujemy do omijania borsuków. Jeden zabity borsuk na 100 km jazdy to wynik przyzwoity. Podobny wynik dotyczy owiec. Nawiązywanie kontaktu[edytuj • edytuj kod] Nawiązując pierwszy kontakt z mężczyzną-Anglikiem, należy koniecznie dowiedzieć się, jakiej drużynie kibicuje, co zapobiegnie konfliktom w przyszłości. Nie wolno przy tym zgadywać i przyjmować za pewnik, że mieszkaniec Londynu będzie kibicował Arsenalowi, Chelsea albo Tottenhamowi. Nie powinno więc dziwić, jeśli ukochanym klubem okaże się na przykład czwartoligowy klub z Luton. Wypada również zapytać o partię polityczną, tyle, że nie bezpośrednio. Najlepszą metodą jest użycie w neutralnym kontekście nazwiska Margaret Thatcher. Naturalną reakcją Anglika na to nazwisko będzie stwierdzenie, że to stara (i wtedy najpewniej mamy do czynienia z labourzystą) albo wybitna przywódczyni (i już wiemy, że trafiliśmy na konserwatystę). I jeszcze trzeci szczegół do rozszyfrowania – czego słucha nasz rozmówca. Z reguły wybór jest między The Beatles, The Rolling Stones i Pink Floyd, ew. co oryginalniejsi stwierdzą że The Who (a jak są na skuterach, to mamy pełen folklor – spotkaliśmy modsa!). Fakty i mity o znajomości z Anglikami[edytuj • edytuj kod] Polskie szkoły uczą, że odzywka how do you do jest niestosowana, a jeśli już, to przy pierwszym spotkaniu. Nic z tych rzeczy. O wiele częściej. Mówi się, że Anglik rzadko zaprasza do domu. Prawda. Najczęściej dlatego, że panuje tam bałagan albo nie ma gdzie porozmawiać, bo dom jest zbyt ciasny. Do tego celu Anglikowi służy pub. Pełna nazwa to „public house”, czyli dom publiczny. Praca[edytuj • edytuj kod] Wbrew pozorom to nie obóz koncentracyjny, a całkiem przyjemne miejsce pracy Z pracą jest tak, jak z władzą za komuny: żeby ją zdobyć, trzeba powalczyć, ale raz zdobytej pracy nie traci się nigdy. O ile firma się nie rozpadnie, możemy spokojnie pracować do końca życia, partacząc, obijając się ile wlezie. Oczywiście, pracodawca da nam jakieś upomnienie, ale... Jeśli drugie upomnienie jest za co innego, pierwsze się nie liczy. Pierwsze upomnienie ważne jest trzy miesiące, po czym cała polka (w tym przypadku walc angielski) zaczyna się na nowo. Upomnienia można uniknąć, choćby wskazując, że pracodawca zaniedbał przepisy BHP, co jest bardzo łatwo udowodnić, choćby stosując metodę łatwo zauważyć. Ostateczne upomnienie nazywa się final warning i nie musi być ostatecznym. Niektórzy Anglicy pracują mimo dziesięciu ostrzeżeń (jak najbardziej ostatecznych) i nie kwalifikują się do księgi Guinnessa. Londyn[edytuj • edytuj kod] Londyn jest stolicą Wielkiej Brytanii. Jest tu sporo Murzynów, Arabów, Rumunów, Hindusów i innych Azjatów. Istnieją również malutkie enklawy tubylców. Współżycie układa się wzorowo dzięki podziałowi obowiązków: Murzyni pracują w metrze i jako technicy, Hindusi zajmują się nieruchomościami i handlem (najdroższy sklep Harrods należy do Araba), Polacy pracują na budowach, zmywakach lub sprzątają po reszcie. Drobne ułatwienia[edytuj • edytuj kod] Ponieważ Anglicy to bardzo praktyczny naród, przygotowano wiele ułatwień. Czasami na przejściach dla pieszych umieszcza się napisy mowiące, w którą stronę należy patrzeć. Nieprzestrzeganie tych zaleceń grozi mandatem. W metrze znajdują się przypomnienia „mind the gap”, aby uważać na gapy i gapowiczów. Zanim będzie można skorzystać z drzwi w windzie lub pojeździe komunikacji publicznej, trzeba wysłuchać stosownego komunikatu „mind the door opening”, „mind the door closing”. Nie trzeba odpowiadać "thank you". Kelnerzy, kelnerki oraz kierowcy autobusów bardzo często świetnie mówią po polsku. Waluta[edytuj • edytuj kod] Walutę w Anglii łatwo rozpoznać po wizerunku Królowej. Uwaga, nie każdy wizerunek Królowej może być wykorzystywany w charakterze pieniędzy. Angielskie monety jednofuntowe są bardzo ciężkie, aby wiatr nie porywał leżących pod nimi banknotów. Zobacz też[edytuj • edytuj kod] jak dostać się do Rosji bez wizy i otrzymać obywatelstwo jak podróżować autostopem po Norwegii jak żyć w Korei Północnej
16 marca, 2014 - 7:26 pmWow, a myślałam, że Anglia to taki wspaniały kraj… haha Zawsze do czegoś można się przyczepić. Najgorsza jest zdecydowania pogoda! To taki jedyny podstawowy minus, bo wszystko inne dam rade znieśc. Odpowiedz Anonim 17 marca, 2014 - 9:53 pmja mieszkałam tam 5 lat i z pogody bylam zadowolona, wręcz lubiłam ja Odpowiedz Michał 17 listopada, 2014 - 3:47 pmJa też lubię pogodę w Angli, wcale nie jest aż tak nieprzewidywalna 🙂 Odpowiedz kate 16 marca, 2014 - 7:37 pmha ha, dobrze to ujęłaś. Jest dokładnie tak jak opisałaś. Jednak do wszystkiego można się przyzwyczaić. Odpowiedz ewef 16 marca, 2014 - 7:37 pmKocham te chipsyyyyy Odpowiedz MarieAntoinette 16 marca, 2014 - 7:38 pmPrzystanki na żądanie u nas też tak działają – jeśli nie machasz jak wariatka to kierowca się nie zatrzyma. Odpowiedz ewef 16 marca, 2014 - 7:38 pmjadlas mietowe? Odpowiedz Maria 25 stycznia, 2021 - 5:18 pmZ przerażeniem patrzę jak anglicy biegają z gołymi nogami cały rok, mroźny grudzień, styczeń, luty nie robi na nich wrażenia. Odpowiedz Ola 16 marca, 2014 - 7:39 pmUwielbiam octowe chipsy ! I w mieście w którym mieszkam, jest całe mnóstwo przystanków na żądanie, konieczność machania zwykle skłania mnie do krótkiego spaceru 🙂 Odpowiedz Anna 16 marca, 2014 - 7:39 pm2 krany w umywalce to też dla mnie absurd. Również nie lubię tych octowych chipsów, aaa i jeszcze oni mają taką przekąskę, zapakowaną jak orzeszki tyle ze w środku są…. skwarki! o_O WTF? Odpowiedz axu 16 marca, 2014 - 7:41 pmCo do chleba, to zgadzam się. Ble, ble. Jak byłam na wymianie i dostałam od rodziny kanapkę z tym chlebem po raz pierwszy, to tak źle się czułam, ale go wyrzuciłam, nie dało się tego jeść.. Ale z oknami to chyba norma, że się tak otwierają? Chyba nawet nie spotkałam się z oknami otwieranymi do wewnątrz. I autobusy, nie tylko w Anglii tak jest, w Norwegii również 🙂 Odpowiedz Joanna 16 marca, 2014 - 7:45 pmRacja chleb mają najgorszy! Nawet ten reklamowany jako pełnoziarnisty ma w sobie więcej cukru niż mąki! Odpowiedz Agata 16 marca, 2014 - 7:45 pmCzipsy octowe są boskie Odpowiedz Anonim 17 marca, 2014 - 12:24 amZ wszystkim się zgadzam. Do okien dołożyłabym również te rozsuwane do góry, które w starych budownictwach zazwyczaj spadają z hukiem, no chyba że czymś się podłoży ;). Jajka z octem bleeee też nie mogłam wyjść z podziwu. Mnie strasznie denerwowała i dziwiła wszechobecna tandetna wykładzina, zwłaszcza w barach… ktoś wyleje wino, piwo… strasznie to nie higieniczne. No i dziwiły mnie kanapki właśnie z tego sławnego papierowego chlebka z chipsami bądź frytkami wewnątrz… WTF????????????? Odpowiedz Justyna 17 marca, 2014 - 12:27 am1. Okna rozsuwane do góry, które często spadają zwłaszcza w starym budownictwie. 2. Jajka w occie. 3. Kanapki z ich papierowego chleba z chipsami bądź z frytkami wewnątrz… :/ 4. Wszechobecna wykładzina, nawet w barach, strasznie to niehigieniczne… Odpowiedz Królowa Karo 17 marca, 2014 - 12:28 amTe kurki to rzeczywiście dla mnie największy absurd. Co do okien otwieranych na zewnątrz – u nas w Polsce też były kiedyś – po tym poznać można było, która część Polski była w zaborze pruskim (okna do wewnątrz), a która w zaborze rosyjskim (okna na zewnątrz). Teraz wszyscy w domach mamy okna otwierane do wewnątrz, ale jeszcze w starych domach na wioskach można spotkać pozostałości po zaborach. Taka ciekawostka! Odpowiedz Anonim 17 marca, 2014 - 12:28 amNieco zdziwiłam się gdy przechodząc przez przejście bez świateł w Londynie nierzadko zdarzało się, że musiałam zatrzymać się w połowie (a więc stałam na środku ulicy), żeby przepuścić nadjeżdżający samochód, inaczej niechybnie skończyłabym pod jego kołami. Nie wiem czy to jakaś reguła czy po prostu trafiałam na wyjątkowo nieuprzejmych kierowców (byłam tylko 1,5 tyg.)… Odpowiedz J 17 marca, 2014 - 2:26 pmTrafiłaś na wyjątkowo nieuprzejmych kierowców 🙂 Odpowiedz Natka 17 marca, 2014 - 10:48 pmW Londynie to nie patrzą czy ktoś idzie przez przejscie czy nie, mają zielone to jadą. W miasteczkach w pobliżu Londynu to zawsze się zatrzymywali lub czekali aż przejdę. Takie zachowanie to tylko centrum Londynu (to takie moje obserwacje) 🙂 Odpowiedz Kasia 17 marca, 2014 - 12:49 amOjej, jak się z Tobą zgadzam! Chleb to koszmar, na szczęście są polskie sklepy:) Ale jeśli chodzi o parasol to u mnie się nie sprawdza, po którymś połamanym z kolei przerzuciłam się na kaptur;) Dla mnie może nie absurdem, ale dziwnym upodobaniem jest irn bru, zupełnie mi nie smakuje, no i kontakty na włączniki robią mi psikusa, bo po podłączeniu telefonu do ładowarki po godzinie okazuje się że się nie ładował ani minuty 🙁 Jestem bardzo ciekawa, czy w innych krajach też są takie ”smaczki”, dziewczyny opowiadajcie:)! Odpowiedz Nadia 17 marca, 2014 - 1:14 amJa bym dodala jeszcze rury kanalizacyjne na zewnatrz budynku, swiatlo w lazience wlaczane za pomoca sznurka, solone maslo i kanapki z chipsami. Jestem teraz w trakcie szukania domu na sprzedaz i irytuje mnie to, ze w Anglii nie podaje sie metrazu, wielkosc domu wyraza sie za pomoca ilosci pokojow. Odpowiedz Anonim 18 sierpnia, 2015 - 7:19 pmangielskich bzdur jest cale mnóstwo ,im dłużej tu mieszkam tym bardziej nie lubie tego kraju ,pomijajac już obrzydliwe angielskie jedzenie wszystko tu poza funtami jest do luftu! Odpowiedz ola 17 marca, 2014 - 7:40 amŚwietny wpis! Bardzo proszę o więcej:) Odpowiedz magda. 17 marca, 2014 - 8:32 amA mnie octowych chipsów strasznie brakuje. Uwielbiam je! Odpowiedz Tina 17 marca, 2014 - 8:38 amW przyszłym tygodniu lecimy ze znajomymi na kilka dni do Londynu. Po Twoim wpisie koleżanka stwierdziła, że bierze wiadro do podręcznego! Odpowiedz Aga 17 marca, 2014 - 9:12 amDodam od siebie: paskudne, łykowate owoce i warzywa, które prawie nie mają smaku… Odpowiedz Save the magic moments 17 marca, 2014 - 9:14 amHeheheh 🙂 przypomniały mi się stare dobre czasy. Też kawałek życia spędziłam w LDN. I zgodzę się z Tobą w 100%. Pamiętam jak pierwszy raz pojechałam z wycieczką szkolną. Zakwaterowanie w prywatnych rodzinach. Na śniadanie 2 kromki wstrętnego pieczywa tostowego plus kawałeczek dżemiku. Chodziłam głodna jak wilk. Natomiast są dwie rzeczy, których się nauczyłam i pokochałam frytki z majonezem (już nie umiem jeść inaczej, choć to było takie dziwne) i Guinness z sokiem porzeczkowym. A do listy absurdów dołączyłabym domy szeregowce i brak przejścia obok domu – robisz remont – niesiesz wszystko przez salon :p Masakra 😛 Odpowiedz Anonim 17 marca, 2014 - 5:49 pmPiwo Guinness to ich niewątpliwa zaleta 🙂 Odpowiedz Dagmara 17 marca, 2014 - 9:31 amDwa krany i chleb tostowy – to właśnie przeszkadzało mi najbardziej, gdy byłam w Anglii kilka lat temu 🙂 Co zabawne, nie zwróciłam w ogóle uwagi na okna otwierające się na zewnątrz. Ale to pewnie dlatego, że nie musiałam ich myć 🙂 Odpowiedz pola :-) 17 marca, 2014 - 9:32 amTwój tata znał jezyk angielski jak wyjeżdżał do Anglii ,czy nauczył się tam??? Odpowiedz 4premiere 17 marca, 2014 - 9:38 amAnglia ma jeszcze kilka dziwnych rzeczy i wbrew wszystkiemu wszystko ma ułatwiac a nie utrudniac hihi:P A okna sa faktycznie nie do umycia, do kranu to ja sie juz przyzwyczailam, chleb mozna zawsze wybrac inny a do chipsow sie tez juz przyzwyczailam:) Inna kultura i inne nawyki, czasem mega zaskakaujace, ta fasolka z sausages od rana jest najgorsza bleee niemniej jednak w PL te sa rozne absurdy i dziwia obcokrajowcow:) I nas haha Odpowiedz wenus-lifestyle 17 marca, 2014 - 10:04 amMój nauczyciel od angielskiego żartował, że to Polacy znieśli te 2 krany 😉 Odpowiedz ania 17 marca, 2014 - 10:13 amMieszkam w Anglii i: – uwielbiam te chipsy. – dwa krany można już teraz spotkać w bardzo starych domach w których landlord nie przeprowadza żadnych remontów. -chleb-owszem paskudny, ja piekę własny lub kupuję bagietki. Teraz są już sklepy polskie, więc chleb też jest. -machanie na autobus-kwestia przyzwyczajenia-jednak miło jest usłyszeć z rana hello/czy dzień dobry. Każdy pasażer wysiadający dziękuję kierowcy za jazdę-to bardzo lubię! 🙂 -pogoda-bez dyskusji-raczej nie jest wspaniała. Kwestia przyzwyczajenia. -okna-prawda, my mieszkamy w 3 piętrowym bloku i raz na miesiąc przychodzi Pan i myje okna od zewnątrz-usługa już wliczona w czynsz + sprzątanie klatki schodowej też. -brak gniazdka-prawda, ale cóż zrobić z roztargnieniem kobiet 😉 -nie ma sezonowych owoców-jest wszystko cały rok, przez co większość jest taka bezpłciowa/sztuczna. Trzeba mieć swoje sprawdzone sklepy. Odpowiedz Anonim 17 marca, 2014 - 10:20 amOkna otwierane na zewnątrz są jeszcze ok. Mieszkający w uk wiedzą jak maleńkie potrafią być box room-y, gdyby jeszcze okno otworzyć do środka była by masakra. Najgorsze są te które się uchylaja jak lufciki, nie dość że na zewnątrz to jeszcze do góry. A najlepsze są sasch window jak dla mnie. 2 krany to taki wymysł wyspiarzy głupi a jednak, jeśli masz wrzatek w kranie wystarczy przestawić pięć żeby jej aż tak nie podgrzewal. Chipsów nie jadłem a chleb jest ok jak się do tostera wrzuci Odpowiedz pola :-) 17 marca, 2014 - 10:27 amFash skąd jest ten biały sweterek na 5 zdj.? 🙂 Odpowiedz Karola Franieczek 17 marca, 2014 - 10:43 amNie wyobrażam sobie użytkowania dwóch kranów. Pal sześć z lodowatą wodą, ale parzyć to ja się nie lubię. Co do chleba, to się agdadzam, jak dla mnie to wata. Dobrze, że są opiekacze, bo inaczej, to ichniejszy chleb jest nie do zjedzenia. Odpowiedz Buba 17 marca, 2014 - 11:35 amTe dwa krany to ze względów ekonomicznych. Brytyjczycy po prostu zatykają umywalkę, leją wodę z obu kranów tak aby uzyskać odpowiednią temperaturę i myją się w umywalce. Mycie się pod bieżącą wodą to duża strata tej wody. Odpowiedz Karolina 17 marca, 2014 - 11:36 amNoo akurat dla mnie octowe chipsy to jedna z rzeczy, za którą tęsknię najbardziej 😉 No i ciasteczka 🙂 Odpowiedz Milk 17 marca, 2014 - 11:45 amJa dodam jeszcze ,ze zielony groszek w puszce jest dużo większy od naszego i mozna przechodzić na czerwonym świetle jeśli oczywiście nic nie jedzie 🙂 bardzo podobały mi sie chińskie bary w których płacisz raz a jesz do woli:) Odpowiedz Aga 17 marca, 2014 - 11:57 amNajgorsza rzecza jaka jadlam w UK jest MARMITE. Wyglada jak taki ciemny dzemik, oni smaruja sobie tym chleb na sniadanie i uwazaja ze jest to pyszne. W smaku nie podobne do niczego. Obrzydlistwo. Odpowiedz mimi 17 marca, 2014 - 3:36 pmakurat smak marmite można łatwo opisać – bardziej słone niż sól. zgadzam się, że ochydztwo. raz posmakowałam to 3dni soli nie do absurdów – to przepraszanie wszystkich za wszystko np. ktoś mnie potrąci to ja również powinnam przeprosić. wtf?chleb jest paskudny i bez tostera nie do zjedzenia. poza tym owoce i warzywa pozbawione 12godzinny zegar mnie irytuje, czy tak trudno umówić się na 17? Odpowiedz Alicja 20 sierpnia, 2018 - 12:27 pmHaha. Oj tak. Ohyda:D Odpowiedz jolcia 17 marca, 2014 - 12:45 pmtu zupełnie nie w temacie, ale jak ma się wasz psiak po operacji, doszedł już do zdrowia? Odpowiedz NataszaM 17 marca, 2014 - 12:52 pmLubię ocet, więc te chipsy na pewno by mnie skusiły. Z kolei dwa kurki to dla mnie też dziwne rozwiązanie. Chyba, że tam się myje w misce, wstawianej do umywalki. Odpowiedz Ellie 17 marca, 2014 - 12:52 pmWOW, w filmach Anglia tak pięknie wygląda… wiem realne życie to co innego. Ale dwa krany w łazience do tej pory kojarzyłam wyłącznie z Irlandią! Chleb, podobnie jest w Holandii. Chociaż ja akurat lubię tostowy, więc 🙂 Piękne zdjęcia. Pozdrawiam! Odpowiedz Angelika 17 marca, 2014 - 1:09 pmNigdy nie jadłam chipsów o takim smaku i raczej nie chciałabym próbować… Jeśli chodzi o kurki to totalny absurd, tak samo jak te okna. A wracając do chipsów to są takie jedne za którymi strasznie tęsknię… Lay’s grillowana cebulka! Ostatnio były w sklepach jak byłam w podstawówce, czyli jakieś… 10 lat temu :< Odpowiedz Fashionelka 17 marca, 2014 - 1:12 pmUwielbiałam chipsy o tym smaku! <3 Odpowiedz pobudzeni 17 marca, 2014 - 2:13 pmFish & chips w szarej kopercie lub gazecie, polane sporo ilością octu. Uwielbiam… Odpowiedz aga 17 marca, 2014 - 3:40 pmwszechobecna wykładzina w mieszkaniu. nawet w łazience!:) Odpowiedz Monn 17 marca, 2014 - 4:06 pmA czekoladowe jajka na Wielkanoc to gdzie?! 😀 Albo brak znajomości kilogramów i kilometrów?! 😀 Brak koszy na śmieci na stacjach metra i innych ruchliwych miejscach, lekki lunch, ale królewska kolacja, Frytki na śniadanie 🙂 obleśna herbata z mlekiem, wszystko serwowane z octem itd itp 🙂 Odpowiedz Anonim 3 czerwca, 2014 - 1:29 pmA w jakim kraju na stacjach metra są śmietniki??? bo na pewno nie w Polsce, USA, Niemczech! (względy bezpieczeństwa) Odpowiedz 17 marca, 2014 - 4:53 pmciekawe historie…nigdy nie byłam tam ale i w Polsce można się doszukać wiele absurdów 😉 Odpowiedz klaudia 17 marca, 2014 - 5:51 pmDla mnie mega przykrą sytuacą była ta kiedy w pracy poszłam na lunch i zobaczyłam malutki babeczki coś jak nasze drożdżówki myślałam że umre ze szczęsia <3 ale w środku była WĄTRÓBKA!!! Co kraj to obyczaj 🙂 Odpowiedz Viola 17 marca, 2014 - 5:55 pmChipsy o tym smaku – obrzydlistwo!! 😀 Odpowiedz Beata 17 marca, 2014 - 6:00 pmJa mieszkam w Londynie i jest dokładnie tak jak napisałaś, ujęłaś chyba wszystko, co najdziwniejsze 🙂 mnie najbardziej denerwują okna i brak gniazdka w łazience. Nie ma jak suszyć włosy w pokoju 🙂 Odpowiedz Ania 17 marca, 2014 - 6:51 pmco do chipsów octowych zgadzam się – są tak okropne że krzywiłam się jak po zjedzeniu cytryny. Dla mnie najbardziej denerwujące jest to że są dwa krany w łazience i nie ma kontaktów! I jak tu się naszykować do wyjścia? a co do otwieranych okien to nawet nie zwróciłam uwagi 😀 Ja osobiście totalne zdziwienie przeżyłam widząc w sklepach np. obrane ziemniaki w worku – już gotowe do gotowania. Lub inny hit – jajka obrane i zalane wodą i do słoiczka 😀 To potwierdza zdanie – oprócz tego że są sklepy gdzie żarcie niekiedy jest gotowe tylko do odmrożenia – że brytyjczycy są strasznymi leniami… Odpowiedz daria 17 marca, 2014 - 8:39 pmOoo tak… dwa krany. Absurd! Mycie głowy na początku trwało wieki, później mieszanie wrzątku i lodowatej wody w kubeczku doszło do perfekcji 😀 Ale i tak dzięki tym wszystkim wkurzającym rzeczom Anglia ma swój niepowtarzalny klimat:) Odpowiedz Marta 17 marca, 2014 - 8:44 pmZdecydowanie zapomniałaś wspomnieć o oryginalnych włącznikach światła w łazienkach „na sznureczek” 😉 Odpowiedz magda 17 marca, 2014 - 9:21 pmSwiezy chleb i buleczki np z ziarnami mozna dostac w Anglii bez problemu,np w Morrisonie czy Tesco:)chipsy o smaku octu wcale nie sa az takie okropne,zdarza mi sie je jesc:)nie naleza do najlepszych,ale da sie zjesc:)Pozdrawiam:) Odpowiedz Karolka 17 marca, 2014 - 9:37 pmEliza, o ile dwa krany w umywalce albo okna otwierające się na zewnątrz rzeczywiście można uznać za absurd, to chipsów o dziwnym smaku albo mało wyrafinowanego pieczywa tak bym nie nazywała. Co absurdalnego jest w niesmacznym ( według Ciebie, bo ktoś inny może być zachwycony ) chlebie? Sorry Eliza, ale to chyba ostatnio jeden ze słabszych wpisów. Mało dopracowany i niespójny. Popracuj nad interpunkcją. 🙂 Odpowiedz Natka 17 marca, 2014 - 10:38 pmPrzez pomyłkę kupiłam Pringelsy o smaku octu i wyrzuciłam po jednym chipsie. Dla mnie również nie do zjedzenia. Mnie denerwują psy w restauracjach. Jako klient to mi nie przeszkadza, ale latem pracuje tam jako kelnerka i chodzenie z talerzami pomiędzy psy czy nawet ich przeskakiwanie strasznie mnie denerwuje. Do tego dywany w restauracjach, na które ciągle rozlewane jest piwo i strasznie śmierdzi w środku przez to. Nie wiem czy to można zaliczyć do absurdów, ale absurdem dla mnie jeszcze są ceny biletów na pociąg. Denerwuje mnie jeszcze to, że kupując dużą paczkę chipsów jest ich tam 6 małych paczek 😛 co do chleba ja zawsze kupuję w polskich sklepach. 🙂 Odpowiedz kate_alice 17 marca, 2014 - 11:47 pmco prawda nie bylam w Anglii, ale na Malcie, tam sprawa ma się podobnie. Jeżeli macie delikatne dziąsla pod żadnym pozorem nie kupujcie octowych chipsów, w smaku są do przeżycia, ale dosłownie wyżerają dziury w dziąslach i podniebieniu, które po powrocie z wycieczki musiałam smarować maścią na takie urazy chyba z tydzień!identycznie jest z autobusami, myślałam że tak jest tylko na Malcie, skoro tam niektóre przystanki są mało-uczęszczane. z jednej strony ma to sens, z drugiej, niepotrzebny stres, żeby zatrzymywać autobus wcześniej jak się nim jedzie, i machać żeby się się: okna i kurki to jakaś paranoja. i brak gniazdek w łazienkach (jakby takim skomplikowanym było montować gniazdka z plastikową osłonką). a najgorsza rzecz? ruch lewostronny, który dla nie-kierowców nie jest utrapieniem, ale dla tych, którzy chcą samodzielnie poruszać się po drogach, może być nie lada wyzwaniem Odpowiedz Justa 18 marca, 2014 - 10:30 ammachanie na autobus, chleb tostowy- tak samo jest w Hiszpanii 😉 a ja chipsy z vinegret lubie 🙂 Odpowiedz Natalia 18 marca, 2014 - 10:35 amCalkowicie sie z Toba zgadzam:) Mieszkam tu ponad rok:) Najbardziej irytuja mnie te krany I chleb ale jest coraz wiecej polskich sklepow:) Co do pogody-mozna sie przyzwyczaic:) co do kierowcow autobusu na pewno milsi niz w Polsce:) Mnie czasami irytuje ich ciagle 'gwizdanie':D Odpowiedz 18 marca, 2014 - 11:13 amOMG! Z tymi oknami to jakaś masakra 🙂 Ale myślę, że do wszystkiego można się jakoś przyzwyczaić 🙂 Anglik, który przyjechał by do Polski też odnalazłby pewnie wiele absurdów widzianych jego oczami. Odpowiedz Shopaholic In London 18 marca, 2014 - 12:23 pmHaha tak to wszystko prawda. Szczegolnie te krany o jakis koszmar, na szczescie jest ich juz coraz mniej. Parasol i okulary sloneczne w torebce to mus. Odpowiedz Anonim 18 marca, 2014 - 3:44 pmSpędziłam w ubiegłe wakacje 2 miesiące, pracując w Anglii i trafiłaś w samo sedno! Wszystko z powyższych (oprócz pogody, bo ostatnie lato było mało angielskie, padało dosłownie kilka razy, dzięki czemu mogłam dojeżdżać do pracy rowerem) zdążyło mnie w tak krótkim czasie zirytować 😉 Odpowiedz Ania 18 marca, 2014 - 6:19 pmJeśli chodzi o krany to ja też nie mogę się do tego przyzwyczaić i po 5-ciu już latach wciąż nie mogę tego zrozumieć. Niestety w nowym budownictwie nie jest to jeszcze standard. Jak kupowaliśmy nowiutki domek i wybieraliśmy co i jak chcemy z wykończenia to nam zaproponowano oddzielne krany w standardzie (na co zareagowałam śmiechem) a za normalne krany (2 w 1) musieliśmy dopłacać. Pani z firmy deweloperskiej dziwiła się że chcę dopłacić za te krany wszędzie i namawiała mnie żeby w kuchni i toalecie na dole zrobić oddzielne, bo „nie będzie mi potrzebne”. WTF ? Odpowiedz anna 18 marca, 2014 - 7:49 pmco mnie bardzo zdziwilo i wciaz zadziwia ze w niektorych pubach na podlodze sa dywany:)carpet rzadzi:) Odpowiedz Aga 18 marca, 2014 - 9:58 pmOctowe crisps sa najlepsze – mniamm! Co do chleba, ten za p z tesco pewnie tak smakuje, ale nie wiem bo kupuje tylko w Waitrose, pieczony w piecu, identyczny jak „polski”, czasami nawet trafi sie cieplutki. To co dla Polakow jest absurdem, w Anglii jest normalnoscia – i na odwrot. Moj maz nie tknie pierogow z owocami, ogorka kiszonego (wg niego jest zepsuty) czy zupy ogorkowej. Przyjezdzajac do Polski dziwi ze ze ludzie sie gapia, ze autobus stoi na pustym przystanku, ze ludzie „obslugujacy” sa bardzo nieuprzejmi. Odpowiedz aga 20 marca, 2014 - 4:24 amto ze twoj maz czegos nie tknie nie znaczy od razu, ze jest to absurd dotyczacy polski :/ trudno tez nazwac absurdem chamskie zachowanie niektorych osob. nie zrozumialas tematu najwyrazniej. a co do machania na autobus to wpolsce np w warszawie chcac dostac sie do mniejszej miejscowosci tez trzeba machac. nic nie przebije autobusow w tunezji np w miejscowosci sousse gdzie przystanki w ogole nie sa oznakowane, widac jedynie jakies wystajace kable z chodnika, nie mowiac juz o tym, ze nie ma zadnego rozkladu jazdy czy mapy – a akurat np londynskie srodki transportu sa tak dopracowane, ze trudno sie zgubic w tak duzym miescie jakim jest londyn, a zdarzylo mi sie to w polsce w malutkich miasteczkach 😀 Odpowiedz m 19 marca, 2014 - 2:01 pmBrak gniazdka w toalecie/łazience, to jak podłączyć pralkę???? albo szczoteczkę elektryczną do zębów Odpowiedz Fashionelka 19 marca, 2014 - 2:27 pmpralki są w kuchni zazwyczaj, albo nie ma jej wcale i pranie zanosi się do pralni 😀 Odpowiedz Ola 19 marca, 2014 - 5:43 pmNie wspomniałaś o zmywaniu naczyń bez spłukiwania piany 😀 Odpowiedz Amir 20 marca, 2014 - 11:54 amOj taaaaaak. To jest absurdalne i bardzo irytujące… Odpowiedz zielona herbata 20 marca, 2014 - 5:01 pmTeż kiedyś wakacje spędzałam w Anglii. Dwa kurki przy umywalce były straszne. Dobrze, że mieliśmy prysznic, więc chociaż to było komfortowe 😉 Chleb – zgadzam się w 100% 🙂 Ocet tam był chyba we wszystkim 😀 Mimo wszystko, dobrze mi się tam mieszkało 😉 Odpowiedz Ania 21 marca, 2014 - 4:56 pmMi tam frytki z octem smakują ale po co mają dwa osobne krany do tej pory nie ogarniam:D Odpowiedz ekstrawagancka 22 marca, 2014 - 1:44 pmInformacja o oknach otwieranych nie do wewnątrz całkowicie mnie rozbroiła na łopatki. Ah, Ci Anglicy… Odpowiedz pik 24 kwietnia, 2014 - 9:22 ammnie też 😀 Odpowiedz KD 24 marca, 2014 - 5:55 pmJako osoba, która mieszka na stałe w Londynie, muszę się zgodzić z każdym punktem oprócz ostatniego 🙂 W Londynie podobnie jak w Polsce są tzw. przystanki na żądanie, na których zawsze trzeba machnąć ręką 🙂 Ale są również przystanki, na których jest obowiązek zatrzymania się, ale prawda jest taka, że w tym przypadku maksyma „przezorny zawsze ubezpieczony” jest odpowiednia 🙂Dla tych, którzy lubią poczytać o Londynie zapraszam na Odpowiedz Justyna 25 marca, 2014 - 10:59 pm1. Marmite 2. Absolutnie za wąskie schody w domkach i skrzypiące stare drewniane podłogi. 3) Bardzo wąskie chodniki, drogi, uliczki- why?? 4. Pogoda- dla mnie genialnie, bardzo łagodny klimat. Mieszkam od pół roku w Cambridge i po raz pierwszy tej zimy w ogóle nie widziałam sniegu i nie odczułam mrozu. Przed przyjazdem do Uk kupiłam parasolkę i ani razu jej nie uzyłam. Cała reszta zostałą wymieniona 🙂 Odpowiedz Sylvia @ Happiness is homemade 26 marca, 2014 - 5:50 pmMachanie po na autobus to wcale nie taka głupia sprawa 🙂 Przy takiej ilości przystanków szczególnie w Londynie jeśli nie zamachasz kierowca po prostu się nie zatrzyma, zaoszczędzi przy tym czasu na niepotrzebnym staniu na przystanku 😉 A chipys o smaku octu lubię bardzo 😀 Chleby są nie tylko tostowe, jeśli przejedziesz się po piekarniach to dostaniesz takie dobre chleby na zakwasie czy inne typu artisan, więc tak źle nie jest! Odpowiedz Gosia 27 marca, 2014 - 11:36 pmNikt nie wspomniał o elektrycznym prysznicu. U mnie w domu, przy wannie, z jednej strony są (standardowo) dwa krany, a z drugiej strony mam prysznic, który, żeby włączyć, trzeba pociągnąć za sznureczek. Dla mnie był szok za pierwszym razem. A podobno to popularne. No i ten brak gniazdka w łazience… Pozdrawiam. Odpowiedz slowemprzezswiat 29 marca, 2014 - 7:25 pmNo a ruch lewostronny? 😀 Zawsze nie w tę stronę patrzę, jak przez ulicę przechodzę. Odpowiedz Fiddler 2 kwietnia, 2014 - 11:56 pmTabliczki z nazwami ulic, które znajdują się tylko na początku i na końcu ulicy. Jak jest długa ulica, to można iść 2 km i dalej nie wiedzieć, jaka jest jej nazwa. Odpowiedz Janka 22 maja, 2014 - 10:30 amTaaak, dwa krany w umywalce to był dla mnie totalny szok 🙂 Do dzisiaj się do tego nie mogę przyzwyczaić za każdym razem jak jestem w Londynie. Odpowiedz Doti 1 czerwca, 2014 - 8:50 pmRok temu wprowadziłam się do nowiutkiego mieszkanka i w kuchni są dwa krany, więc Anglicy w dzisiejszych czasach nadal uparcie je montują… Za to w łazience mam umywalkę w połowie pod oknem, w połowie pod ścianą i nie ma opcji zawieszenia lustra! A tuż obok wolna, pusta ściana – idealne miejsce na umywalkę, niestety nie wykorzystane:) No i te wykładziny dywanowe wszędzie, raj dla roztoczy. Na szczęście deweloper nie zrobił podłóg, więc wybrałam panele. Odpowiedz Doti 1 czerwca, 2014 - 8:56 pmAha! Ale zauważyłam też plusy obok tych wszystkich absurdów! Gniazdka z pstryczkami!:) Bardzo praktyczne np. gdy chcemy odłączyć wtyczkę zapachową od prądu. Nie trzeba szukać dla niej specjalnego miejsca – w Polsce zwykle parapet;) I nie ma problemu z zalegającymi na podłogach wtyczkami. I kolejny plus… Brak komarów!!!! Rodzice mi tego zazdroszczą;) Odpowiedz Alicja 20 sierpnia, 2018 - 12:57 pmO…wlasnie! Tu nie ma komarow! Odpowiedz Anonim 4 czerwca, 2014 - 9:31 pmjezdzenie bez swiatel niezaleznie od pory dnia i pogody,absolutny brak wyobrazni za kierownica,nieuzywanie kierunkowskazow i lusterek,strach przed wszystkim co nie brytyjskie,w radiu 55 minut gadaja i jedna piosenka i znowu 55 min gadki,gadulstwo i podniecanie sie byle czym byle gdzie-byle by brytyjskie,bezpodstawny samozachwyt, jedziesz godzine nad jezioro a tam zakaz wchodzenia do wody i generalne ubezwlasnowolnienie-nie wejdziesz do lasu bo prywatny itd wiec pomykasz jak robocik tylko wyznaczonymi sciezkami,wszechobecny brud i syf wlacznie z higiena osobista o zebach nie wspomne,na basenach i w fitnees klubach jak ktos ma na nogach klapki znaczy nie anglik-higiena jak wyzej, bzdurne rondka malowane na jezdniach, jesli juz wakacje za granica to nad hotelowym basenem z tym samym piwem co w anglii w reku tym samym british full sniadankiem i z angielskim daily mirror przed nosem plazy nie widzac na oczy, jaranie sie swoim krykietem-najnudniejsza i najwolniejsza gra swiata w ktora zreszta graja tylko oni ich hindusi i ich obywatele w australii,brak samokrtytyki zreszta krytyka innych tez jest w uk zabroniona i to wpaja sie im od dziecka wiec pomykaja 200 kilowe grubasy w miniowkach z brzuchami na wierzchu i sa zadowoleni zmwlasnego wygladu bo nikt im nigdy nie powiedzial ze to slabe, pijanstwo 100 rzy wieksze niz w kazdym innym kraju europy,absolutny brak mechanikow samochodowych jak i innych fachowcow, zamilowanie to blokowania i utrudniania ruchu drogowego zwlaszcza przez pracownikow drogowych np: kosza trawe przy drodze to zamykaja 2 pasy autostrady,najnudniejsza telewizja swiata,przekonanie ze to oni anglicy uratowali swiat przed hitlerem,terminy absurdalnie dlugie np budowa mostu u mnoe w miasteczku trwala nieprzerwanie 6 lat:) wszechobecna hipokryzja,lenistwo,domy z tektury, strach przed jedzeniem czegokolwiek co nie z tesco,zamilowanie do przebieranek zwlaszcza po pijaku i noezaleznie od plci,brak hamulcow w piciu,nie myje sie drog i autostrad nigdy wiec szyby w autach leca od kamykow co rusz,najdluzszy czsa rozmawiania przez tel komorkowy na swiecie-patrz gadulstwo nawet usa jest dobiero po anglii,fajne poczucie humoru,steerotypy typu diesel jest najtrwalszy,audi najlepsze a rosyjskie wojsko jezdzi na konikach a jedyna bron jaka ma rosja to szbla i kij,i moglbym tak jeszcze 2 godziny ale musze isc z psem, a anglia jest bezsprzecznie stolica drum n basu i chwala im za to, no i absolutny brak chodnikow poza miastami i we wsiach Odpowiedz Alicja 20 sierpnia, 2018 - 12:50 pmU mnie na wsi sa chodniki;) ale sporo tu racji. Tem ich samozachwyt…bleah. Nie uzasadniony niczym czesto. Brak krytyki- akurat dobry..zajmij sie swoim nosem;) nienawidze tego w Polakach. Swiatla maja…wszystko prywatne. To prawda. Ale to wyspa. Kazdy kawalek ziemi cenny. I ten brak ciekawosci swiata!!! Przerazajace..nie masz bryt sniadania na wcxasach- umierasz z glodu, bo nie zjedza nic innego niz brytyjskie zarcie. Odpowiedz Alabasterfox 16 listopada, 2014 - 11:20 pm…i te nieszczęsne pralki zlokalizowane w kuchniach 😀 Odpowiedz Magda Sajdak 17 listopada, 2014 - 12:14 amMieszkam w Londynie od 9 miesiecy i kocham to miasto. Tutaj nawet szare i deszczowe dni sa dla mnie pozytywne. Odpowiedz Pocahontas 17 listopada, 2014 - 1:50 amTe dwa krany to chyba jedyna rzecz, której nie lubię w Anglii, chociaż czasem w innych krajach też się z nimi spotkałam 🙂 Jeszcze światła odwrotnie 🙂 Odpowiedz Daria 17 listopada, 2014 - 7:47 amW Nowregii tez autobusy zatrzymują sie na kiwniecie i okna otwierają do zewnątrz! Odpowiedz Viola 17 listopada, 2014 - 8:10 amMieszkam tu 9 lat. Ten kraj to zdecydowanie moj dom . Powiem szczerze ze gdy jade do Polski odwiedzic rodzine wszystkich tych absurdow mi brakuje. Fakt trzeba pomachac jak widzimy autobus ale to nie marnuje naszego czasu. Kierowca nie musi zatrzymywac sie na kazdym przystanku mimo ze nie ma dla kogo. Do wszystkiego mozna sie Odpowiedz Słowianie w podróży 17 listopada, 2014 - 10:36 amHaha! 🙂 Świetny artykuł! Z niecierpliwością czekamy na kolejne relacje, pozdrowienia! Odpowiedz Anonim 17 listopada, 2014 - 9:38 pmCiekawy artykuł ale nie powiedziałabym, ze są to absurdy 🙂Okna otwierają się na zewnątrz ze względów bezpieczeństwa – tak nakazują przepisy przeciwpożarowe – jest to latwiejsza droga ucieczki w razie pożaru i ma to sens, jak sie tak nad tym głębiej zastanowić 🙂W łazienkach nie ma kontaktu z podobnego powodu bezpieczeństwa – co też ma sens 🙂 w angielskich domach często są tzw dressery w sypialniach – toaletka z lustrem i szufladami – przy ktorej się swietnie można zorganizować 🙂Krany – na yo też jest wytłumaczenie – podczas wojny w ten sposób osczedzano wodę… I tak już im zostało 🙂Z opinią na temat chleba absolutnie się zgadzam!! Czipsy octowe uwielbiam, a co do pogody – to niestety w kartkę… Ale zapraszam do Irlandii to dopiero jest kapryśna pogoda!!Pozdrawiam 🙂 Odpowiedz lorelei 23 lipca, 2020 - 7:00 pmokna otwierają się na zewnątrz w każdym kraju, w którym występują silne wiatry i zawirowania pogody, żeby dociskał je w stronę chałupy Odpowiedz Kris 11 grudnia, 2014 - 10:37 amA wiecie po co w ogole sa te 2 krany, a wlasciwie skad sie wziely? Bo w przeszlosci, ludzie zatykali ulywalke i napuszczali sobie do niej wody i tak sie myli – twarz i inne czesci ciala. NIe bylo czegos takiego jak jeden kran i mycie twarzy w biezacej wodzie. Bylo napuszczanie wody do umywalki i mycie sie letnia teraz jest tak ze jak sie chcesz umyc to albo sie zaziembisz albo poparzysz wiecie dlaczego w niektorych domach sa umywali w pokojach? Bo duzo miast Angielskich w przeszlosci miala dobrze rozwiniety przemysl ciezki – huty itp. I pracownicy wynajmowali sobie takie pokoje z umywalkami zeby miec sie w czym tez wziely sie fast-foody. Kiedys pracownicy nie mieli czasu na gotowanie sobie obiadow podczas przerwy w nie denerwuja was przystanki autobusowe „odwrocone” od drogi? hehe tak ze czekajac na autobus siedzisz sobie tylem? Odpowiedz Anonim 14 lutego, 2015 - 1:04 pmZapomnieliście o oknach otwieranych do zewnątrz 🙂 Odpowiedz Anonim 25 kwietnia, 2015 - 9:07 pmChipsy octowe, to najlepsze chipsy ze wszystkich smaków jak dla mnie. Boleje, ze w Polsce sa dostepne tylko Pringelsy. Ale co do kranów, ha ha ha, zupełnie zapomniałam o nich, ale faktycznie przeklinałam je, mieszkajac w Londynie i nie byłam w stanie tego absurdu pojąć. Brak gniazdek w łazience, okna na zewnątrz – też pamiętam. 😉 Co do deszczu, to nie odczułam jakos. Odpowiedz ula 27 listopada, 2015 - 2:34 amNo i jest jeszcze wino w kartoniku 🙂 Ja tradycyjnie obstaje przy tym w butelce. Odpowiedz ula 27 listopada, 2015 - 2:41 amAha i dywany w pubach 🙂 Odpowiedz Anonim 25 czerwca, 2016 - 10:47 amNajgorsze jest to ze anglucy sa glupi i tu od 11lat i naprawde potrafia zaskakiwac. Odpowiedz Anna 23 listopada, 2016 - 11:31 amJa uwielbiam Lay’sy octowe i żałuję, że nie ma ich u nas.. Najlepszy smak chipsów z możliwych Odpowiedz Anonim 17 czerwca, 2017 - 4:23 pmCo do tych wszeyskich waszych konwersacji ja uwazam ze jak przyjezdza sie do obcego kraju trzeba sie zachowywac jak przystalo w danym kraju . A najgorsze to jest to ze my nie widzimy wlasnego podworka . Ja mieszkam bardzo dlugo i nic nie przesa kadza. Odpowiedz Anonim 11 października, 2017 - 10:30 amTen kraj to syf i grzyb. Fuuu! Smietnik w dodatku pakole ciapali i to wszystko tam cuchnie. Odpowiedz Stefan 21 grudnia, 2017 - 8:11 pmZdecydowanie nie zgodzę się jeżeli chodzi o pogodę! Pogoda w Polsce jest 10 razy gorsza przynajmniej w Krakowie. Jeżeli chodzi o chipsy zgadzam się w 100 procentach ale jeszcze większym absurdem jest jedzenie chipsów na śniadanie naprzyklad razem z kanapka!!! Odpowiedz Sc 31 marca, 2018 - 11:05 pmMają pyszny chrupiący chleb z orzechami. Mało wiesz o Anglii i zwyczaj. Odpowiedz Grażyna 8 sierpnia, 2018 - 12:13 pmŚwietny artykuł Jak czytałam śmiałam się do łez. Od siebie dodam, że te , niektóre okna, które otwierają się oczywiście na zewnątrz mają zamki w rączce i zamykają się na kluczyk. I po co? Jak się go zgubi lub gdzieś wsadzi i zapomni gdzie to już takiego okna nie otworzysz!!! I dodam jeszcze oprócz tych dwóch kranów w kuchni z wrzątkiem i lodowatą wodą do wymiany na ścianach tapety , których lepiej nie ruszać chyba, że odpadają po zimie przez wszechobecną wilgoć. Pod tymi ładnymi tapetami ściany w fatalnym stanie, pełne dziur i nierówności itd do generalnego remontu a to wiadomo kosztuje. I dachy… Jak sąsiad nie dba o swój dach to masz ścianę sasiadujaca z jego mieszkanianiem zalewana a bez jego zgody nie możesz jego dachu naprawić lecz jest na dachu 10cm wspólnej przestrzeni i to wystarczy załatać by problem zniknął. Ale kraj piękny, pełen zabytków,zieleni i dzikiej przyrody gdzie ludzie na uśmiech odpowiadają uśmiechem i dobrym słowem a jak masz pracę stać cię na wszystko a na pewno na dobre życie. Odpowiedz Alka 20 sierpnia, 2018 - 12:21 pmO co chodzi z tymi kurtkami puchowymi w lecie przy 30st upalu??? No I golymi nogami w grudniu? Odpowiedz Marcin 11 października, 2018 - 9:13 pmJa kupuję chleb żytni z „polskiej piekarni” pod warunkiem, że jest z długą datą przydatności, bo często jest spleśniały. Dobry chleb jest w Sainsburym i Tesco, ale już trzeba wydać ponad £ niekiedy na targu można kupić bardzo smaczny chleb, ale £5 za bochenek to trochę dużo. Proponuję spróbować frytek z octem 😉 Odpowiedz Cecylia Pieczenczyk 16 marca, 2019 - 5:01 pmHm…. od czego by tu od chleba tostowego,chleb tostowy-to chleb tostowy !!!!! pojdz do Waitrose lub Spensera,wszak tata ma dom i go wynajmuje,napewno Go krany są z oszczędności,aby napelnić umywalkę woda i sie umyć,u nich tez były ciężkie czasy !!! w nowych i bogatszych domach,jest jeden! chipsy są przerozne,kup,ktore Ci z pań piszacych probowała myć glowę w umywalce i miala kłopot z kranami [ dwoma] no coż ….. głowę myjemy pod przysznicem,ktorego jeszcze dotąd nie doświadczają niektorzy z nas ! Ja mam zawsze bardzo dobry chleb,chipsy,wino,cudowne przystawki i dobre mięsko,zycze powodzenia i wiecej kraj to, szczęśliwcą,ze Anglia,pomogła mi przejsć ciężkie chwile i tyle uśmiechow i zyczliwości ,ktore otrzymałam,procentują we rok,a ja nie odkochalam się !!! Pozdrawiam serdecznie i zycze powodzenia i duzo pięknych chwil w tym jakże pięknym kraju. Odpowiedz
Ruch lewostronny kiedyś powszechny na całym świecie nie przetrwał w zbyt wielu miejscach. Jeśli wybieracie się na wakacje i zastanawiacie się po której stronie jeździ się w wybranym przez Was kraju to dziś to sprawdzimy. Gdzie obowiązuje ruch lewostronny? Gdzie wciąż jeździ się po lewej stronie? Czy ruch lewostronny jest w Szwecji, Japonii lub w Czechach? Sprawdźmy gdzie jest ruch lewostronny a gdzie prawostronny i gdzie w Europie jest ruch lewostronny? Czytaj dalejGdzie jest ruch lewostronny? Gdzie w Europie i na świecie?
Przesunięcie dźwigienki powoduje podniesienie mikroprzesłony w projektorze. Kto wybiera się samochodem do Wielkiej Brytanii, musi przestawić swoje reflektory na ruch dźwigienki powoduje podniesienie mikroprzesłony w to typowe dla “kontynentalnych": jadą po lewej stronie i wszystkich oślepiają! Tak mają prawo myśleć Brytyjczycy, gdy jedziemy naszymi samochodami na Wyspach z włączonymi “europejskimi" światłami mijania. Aby nie musiało tak być, reflektory jeszcze przed przekroczeniem brytyjskiej granicy muszą być przestawione na przepisy obowiązujące w Zjednoczonym światła mijania rzucają asymetryczny strumień światła z charakterystycznymi “palcami świetlnymi" skierowanymi na prawą stronę drogi. Reflektory z gładkimi szybami muszą być przestawiane w tradycyjny sposób, a więc przez naklejanieJeśli tak wyposażony samochód wjedzie na drogi o ruchu lewostronnym, będzie oślepiać wszystkich jadących z przeciwka. Kiedyś przestawianie reflektorów było proste: na szybach lamp znajdowały się wzory optyczne, w tym także specjalnie oznaczone pole, które wystarczyło zakleić czarną folią. W dzisiejszych, nowoczesnych reflektorach projektorowych i gładkoszybowych lampach z odbłyśnikami typu FF wymaga to znacznie więcej systemów halogenowych, ksenonowych i biksenonowych opartych na modułach projektorowych Hella opracowała tzw. “Rozwiązanie turystyczne". Bezpośrednio w module projekto-rowym umieszczono maleńką dźwigienkę, dostępną po zdjęciu tylnej obudowy lampy. Przesunięcie owej dźwigienki powoduje podniesienie mikroprzesłony w projektorze, co powoduje zmianę wytwarzanego strumienia światła na symetryczny, a więc nie oślepiający. Ważne tylko, by pamiętać o przywróceniu podstawowego ustawienia blendy przed wjechaniem na kontynent po opuszczeniu z gładkimi szybami muszą być przestawiane w tradycyjny sposób, a więc przez naklejanie nieprzepuszczającej światła folii. Folię taką można nabyć w każdym dobrym sklepie z akcesoriami, a wskazówki co do sposobu i precyzyjnego miejsca naklejenia znajdziemy w instrukcji użytkowania samochodu. Jeśli pojawią się jakieś wątpliwości, pomocą zawsze służyć będzie wyspecjalizowany serwis oświetleniowy lub warsztat autoryzowany naszej marki samochodu. Źródło: Hella PolskaPolecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Właśnie minął miesiąc od naszego wyjazdu z UK. Z tej okazji postanowiłam trochę powspominać i napisałam tekst o tym, czym Anglia mnie zaskoczyła. Przed Wami… 10 rzeczy, które mogą zaskoczyć w Anglii. 1. Lewostronny ruch. Zapewne nie jest to dla nikogo nowość, iż w UK ruch drogowy odbywa się po lewej stronie. Jednak jedna rzecz to wiedzieć, a całkiem inna to próbować przejść przez ulicę będąc pierwszy raz na Wyspie. Na szczęście w Londynie, gdzie zaczynałam moją przygodę jako emigrantka, na większości ruchliwych ulic są wymalowane napisy podpowiadające, w którą stronę trzeba spojrzeć, by sprawdzić, czy nie nadjeżdża samochód. Po kilku tygodniach przyzwyczaiłam się do lewostronnego ruchu. Nawet ogarnęłam jeżdżenie na rowerze, czego niestety nie mogę powiedzieć o samochodzie. Jednakże to w samochodzie przekonałam się jak silnie działają nasze nawyki. Będąc z powrotem w Polsce i prowadząc auto, zdarzyło mi się pojechać pod prąd, czyli według angielskich zasad. Na szczęście nikt nie ucierpiał, nawet moja duma, bo nikogo nie było w pobliżu. 2. Pieniądze. Monety w Anglii mają przedziwne kształty oraz rozmiary. I może nie byłoby to aż tak zaskakujące, gdyby nie fakt, iż rozmiar nie zawsze odpowiada wartości nominału. Moneta dwufuntowa jest największa, kolejną po niej wielkościowo jest moneta pięćdziesięciopensowa, a nie jeden funt, jak nakazywałaby logika. Najmniejsza jest pięciopensówka, mimo iż nominalnie od niej mniejsza jest jedno- i dwupensówka. Nigdy nie zapomnę, jak próbując w sklepie zapłacić za zakupy, spędzałam kilka dobrych minut przy kasie, próbując odliczyć należną wartość. Na szczęście teraz w każdym sklepie można używać kart contactless, co na pewno znacznie ułatwia życie nowym przybyszom. Ciekawostka. Po zebraniu prawie wszystkich monet (oprócz jednofuntówki) i ułożeniu ich w odpowiedniej kombinacji ich rewersy wspólnie utworzą herb Wielkiej Brytanii. Kilka słów o banknotach. Od dwóch lat Anglicy wymieniają stare papierowe banknoty, na nowe- stworzone ze specjalnego polimeru, które są o wiele bardziej wytrzymałe i nie można ich podrzeć. Przez to, jak argumentują zwolennicy nowych pieniędzy, są bardziej przyjazne środowisku. Niestety nie do końca jest to zgodne z prawdą, ponieważ podczas wytwarzania polimeru w niewielkich ilościach używany jest tłuszcz zwierzęcy. Ten fakt był przyczyną licznych protestów mieszkańców wysp. Bank Anglii wydał w tej sprawie kilka oświadczeń oraz przeprowadził ankiety i badania nad możliwością zmiany składu. Niestety użycie zamiennika nie było możliwe, to znaczy opłacalne. Za dwa lata zostanie wprowadzony banknot o wartości dwudziestu funtów, już dziś używane są polimerowe pięcio– i dziesięciofuntówki. I ostatnia ciekawostka, po angielsku funt wymawia się jako “Pound”. Jednakże Anglicy używają zamiennie słowa “Quid”. Nie do końca wiadomo dlaczego, według tradycji wzięło się to z łacińskiego powiedzenia Quid Pro Quo, co oznacza Coś za Coś. 3. Krany. W typowej angielskiej łazience lub kuchni do umywalki przytwierdzone mogą być dwa krany. Każdy z kranów ma swój kurek- z jednego leci woda ciepła, pardon właściwie jest ona gorąca, a z drugiego leci woda zimna. Zazwyczaj w umywalce znajdziemy korek umożliwiający zmieszanie i uzyskanie letniej wody. Rozwiązanie absurdalne, które wciąż używane jest w licznych budynkach. Dlaczego tak jest- do końca nie wie nikt. Prawdopodobnie chodzi o to, że w 18 wieku, kiedy powstawały wiktoriańskie domy była do nich doprowadzana tylko zimna woda, a później w osobnych rurach doprowadzono gorącą. Czy jest to prawdą-nie wiadomo. Pewne jest jedno – Anglicy jak na tradycjonalistów przystało, wciąż używają podwójnych kurków, mimo iż można by je spokojnie zastąpić tymi “nowoczesnymi”. 4. Bezpieczeństwo. Wszystko w Anglii ma swoje przepisy bezpieczeństwa. Wydawałoby się to rozsądnym i właściwym wyczajem. Jednak w niektórych wypadkach ocieramy się o skrajność. Na przykład w łazienkach nie znajdziemy żadnych elektrycznych gniazdek! Nie ma mowy o suszeniu włosów czy podłączeniu ładowarki do elektrycznej szczoteczki do zębów. Trzeba się posiłkować przedłużaczem, albo stworzyć sobie toaletkę w pokoju. 5. Anglicy nie odczuwają zimna. Jak w sobotę wieczorem odróżnić dziewczyny, które mieszkają na stałe w Anglii od tych, które są przyjezdne? Te pierwsze będą miały na sobie tylko kuse sukienki, nawet w temperaturze bliskiej zera. Żadnych kurtek, żakietów, czy innych okryć. Podobnie jest z facetami. Noszą oni same t-shirty lub nawet krótkie spodenki nie ważne, że zimno i wieje. Nawet małe dzieciaki często, kiedy my- Polacy mamy na sobie grube kurtki, one hasają po polu w cienkich bluzeczkach i spodenkach. Zawsze spoglądałam na nich wielkimi ze zdziwienia oczyma- jednak oni, najwidoczniej są po prostu przyzwyczajeni do chłodu. 6. Anglicy za sobą nie sprzątają. Chodzi w szczególności o przestrzenie publiczne i o te “biedniejsze“ miejsca. Anglicy już tak mają, że zazwyczaj pozostawiają swoje śmieci w autobusach, w metrze, nawet na ulicy. Jeśli akurat znajdziemy się w jakiejś restauracji typu fast food, małe szanse, że znajdziemy pusty i czysty stolik, chyba że akurat przeszła obsługa. W sklepowej przymierzalni, jeśli nikogo z pracowników nie było na wejściu gwarantowane, że zastaniemy niechciane ubrania w kabinie. Nawet na festiwalach muzycznych Anglicy pozostawiają za sobą namioty, ponieważ są zbyt skacowani i zmęczeni, żeby je składać. Faktem jest, że w Anglii zawsze jest ktoś, komu się płaci za sprzątanie i mieszkańcy po prostu są do tego przyzwyczajeni. W Londynie natomiast w wielu miejscach po prostu nie ma koszy na śmieci ze względów bezpieczeństwa. 7. Niepoprawna wymowa nazw miejsc. Niepoprawna oczywiście dla nas- zagranicznych i uczących się angielskiego gramatycznie. Otóż chodzi o niektóre nazwy miejsc lub miejscowości. Np. Leicester Square lub Yorkshire. Dla nas logicznym wydawałoby się wymówienie ich w następujący sposób: Lejczester Sqer lub Jorkszajer. Jednakże w rzeczywistości nazwy te wymawia się w następujący sposób: Lester Sqer i Jorkszer. Zapewne wzięło się to stąd, że mieszkańcy często wymawiając te nazwy, ułatwiali sobie skracając i spłycające ich wymowę. 8. Obsługa klienta jest zawsze po stronie… klienta. Nawet jeśli klient nie ma racji. Przez kilka lat pracowałam w sklepach z ubraniami. Codziennością była dla mnie praca na kasie. Przez te kilka lat nauczyłam się, że w Anglii prawo zawsze chroni klientów i dla wszystkich firm to zadowolenie klienta jest priorytetem. Istnieje zapis o 28-dniowym okresie, kiedy to klient musi mieć możliwość zwrotu nieużywanego towaru za okazaniem dowodu zapłaty. Czas ten wydłuża się w przypadku towaru uszkodzonego. W praktyce wygląda to tak, że ludzie przynoszą nawet używane ubrania, z metkami lub bez i domagają się zwrotów, które często z nieuwagi lub dla świętego spokoju są uznawane. Jeśli nie- wtedy zdarza się, że towar zostaje specjalnie uszkodzony i oddany jako wadliwy. W przypadku zwrotów nie ma praktyki odsyłania towaru do sprawdzenia, czy to jest na pewno wada fabryczna, wyjątkiem są jedynie drogie marki. Jednak w zwykłych sieciówkach, w razie wątpliwości sprzedawca wzywa menadżera, który jeśli nie ma większych przeciwwskazań, uzna zwrot, nawet jeśli klient nie posiada paragonu. 9. Dziękuję. Anglicy często zamiast powiedzieć “Thank you” używają zwrotu “Thanks”. Ten zwrot znają zapewne wszyscy, bo przeniknął do polskiego żargonu. Innym odpowiednikiem podziękowania jest słowo nam znane jako na zdrowie, czyli “Cheers”. Jednak istnieje jeszcze jedno krótkie słówko, które używane jest zamiast “Thank you”, a dla nas, Polaków brzmi bardzo znajomo. Jest to jedno z moich ulubionych angielskich słów – “Ta”. 10. Bary i kluby zamykane są wcześnie. Oczywiście nie jest to regułą. Wszystko zależy od przyznanej licencji, która dotyczy godzin sprzedaży alkoholu. Większość pubów sprzedaje alkohol do północy lub do pierwszej w nocy. Ostatnie minuty na złożenie zamówienia zwiastuje dźwięk dzwonka. Jeśli chodzi o kluby zazwyczaj są one zamykane o trzeciej w nocy i nie ma zmiłuj. Tutaj jednak nie ma ostrzeżenia. Punkt 3 światła są włączane, muzyka przestaje grać i ochrona wyprasza uczestników. Jeśli ma się ochotę na całonocne balety dobrze jest wcześniej zaplanować miejsca do których można się udać. W innym wypadku trzeba zdać się na pomoc miejscowych imprezowiczów, którzy podpowiedzą, gdzie można kontynuować zabawę.
dlaczego ruch lewostronny w anglii